Przejdź do głównej zawartości

Wielki Piątek w Arequipie, Niedziela Wielkanocna w Limie



Wielki Tydzień i Wielkanoc spędziliśmy w Peru.
Poza bardzo intensywnym zwiedzaniem i podróżowaniem mogliśmy doświadczyć przeżyć tego czasu w szczególny sposób.


Wieczorem w Wielki Czwartek w Arequipie pośród wielkich tłumów mieszkańców wędrujących pomiędzy kościołami spotkaliśmy się z Roxaną i Pawłem. Paweł jest przewodnikiem po Peru i Boliwii (zajrzyjcie tu i tu) i napisał świetną książkę "Boliwia. Narzeczona, więzienie i cudze wesele". Polecam bardzo przeczytanie jej przed podróżą w te rejony :)

Spędziliśmy wspólnie przemiły wieczór. Po Ostatniej Wieczerzy w kościołach ludzie tłumnie zasiedli przy licznych stołach na ulicach. Jeszcze przed północą uliczne biesiadowanie trwało w najlepsze...


W Wielki Piątek braliśmy udział w parafialnej drodze krzyżowej ulicami miasta. Jak na parafialną drogę krzyżową było bardzo... profesjonalnie. Droga krzyżowa przygotowana była przez parafian księży Kapucynów i robiła naprawdę duże wrażenie...






Mój film z obchodów Wielkiego Tygodnia w Peru:











Niedzielę Zmartwychwstania spędziliśmy w Limie.

Nad oceanem w Miraflores zjedliśmy tradycyjne polsko-peruwiańskie śniadanie ;), a popołudniu ruszyliśmy na stare miasto podziwiać tajemnicze dla nas obchody wielkanocne.









Plaza de Armas i charakterystyczne dla starego miasta Limy drewniane balkony


kolorowe pochody z charakterystyczną muzyką





















upał był nieziemski... podziwialiśmy tych wszystkich ludzi wytrzymujących w prażącym słońcu w takich strojach







Załapaliśmy się też na mszę rezurekcyjną z peruwiańską Polonią. Przyjęci byliśmy niezwykle serdecznie, spotkanie z Domem Polskim wspominamy bardzo ciepło. :)



Rozmów wśród tradycyjnych polskich specjałów nie było końca... Dowiedzieliśmy się mnóstwa ciekawych rzeczy. Historii prosto z życia w stolicy Peru. Opowieści o rzeczywistości codzienności życia tam.



Spotkanie po mszy odbywało się w placówce Księży Salezjanów dla Chłopców Ulicy. Rozmowy z polskimi wolontariuszami Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego, klimat tego miejsca, opowieści... rozbudziły zakopane tęsknoty, poruszyły serce...






Przesympatyczna pani przewodnik polecała nam książkę "Ulica mnie woła. Życiorysy z Limy" i film "Madeinusa". 

Po książkę chętnie sięgnę, a film obejrzany zaraz po powrocie do Polski... hmm... 
Trudno mi polecać. Nie ogląda się go łatwo. Zarówno przez tematykę, jak i rozwleczoną akcję. 
Choć klimat filmu i przepiękne zdjęcia warte są poczucia i zobaczenia. 
Pewne podobieństwa obchodów świąt, które sami widzieliśmy, przerażały...świadomością, że historia przedstawiona w filmie może nie być fikcyjna?... 










kwiecień 2019

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Na rynku Pan Kataryniarz, a w Łazienkach wiewiórki

9 - 11 października 2014 Czasem bywa i tak, że podróże same znajdują swoich podróżników... W taki właśnie sposób po zimowej Pradze przyszedł czas na jesienną eksplorację innych części Warszawy. Tym razem w zacnym pielęgniarskim gronie. ;) co prawda to firanka, a nie pranie... ale ile w niej uroku! i warszawskie pranie z prawdziwego zdarzenia a nawet takie prosto z rynku! sobotnie przedpołudnie w Łazienkach

Świnica. Jesteśmy mgłą

Ciepło krakowskiego wieczoru zaskoczyło. Tramwaje głośno mknęły po torach, samochody rozświetlały czerwcowe ciemności. Ciepło miasta, trochę lepkie i betonowe. To zupełnie inne powietrze od tego w górach: rześkiego i mglistego. Mgła była wszędzie. Otaczała z każdej strony. Wdzierała się we włosy, chłodziła ramiona, osiadała na powiekach.  Jakbyśmy wszyscy byli mgłą.