Przejdź do głównej zawartości

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013

Wileńskie pranie:



Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości.

widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka)

Na początek opowieści parę praktycznych informacji...



Podróż autem. Więc potrzebne przy hostelach były parkingi. Może i komuś z samochodem przydadzą się te informacje:

Sprawdzone - polecane hostele 
z parkingami Litwa-Łotwa-Estonia:

   W Wilnie hostel z dobrym parkingiem - jakby na podwórzu między zabudowaniami: Vilnius Old Town Hostel, na Vartu (ulicy) Ausros, nieopodal Ostrej Bramy. 28 LTL za łóżko w siedmioosobowym przechodnim pokoju.

   W Rydze: Central Hostel Riga, E. Birznieka-Upisa iela 20 (iela to ulica). Parking zamknięty za bramą. Niby to już w "dzielnicy rosyjskiej", ale wszystko było w porządku. Około 9 LVL za miejsce w czteroosobowym pokoju.

   W Tallinnie hostel z ot, takim parkingiem (i chwilę trzeba było iść do centrum), ale tam chyba nie było tak dużej potrzeby parkingu chronionego (a czy była taka potrzeba w ogóle gdziekolwiek - kwestia tego, czego człowiek naczyta się w internetach...): GIDIC Backpackers, 31 Tartu Maantee. 10 euro za łóżko a'la japońska kapsuła z zasłonką, w pokoju klimatyzacja - super.

tak się spało w Tallinnie


Waluta (sierpień 2013):

Litwa: 1 LTL (lit) = 1,23 zł

Łotwa: 1 LVL (łat) = 6,02 zł 
(bardzo zdradziecka waluta.. ^^' widzisz w sklepie ceny: 0,50, 1,20, 2,00 - i myślisz: o, jak tanio!... po czym przypominasz sobie, że trzeba to pomnożyć razy 6...)

Estonia: euro




 Po drodze: pełne uroku polskie 

Sejny... ;)
(zdj. Bartka)





A już na Litwie...
Wilno - przepiękne miasto!

(zdj. Bartka)
(zdj. Bartka)

(zdj. Bartka)

ulica Literatów (zdj. Bartka)



  Łączy w sobie klimat Lwowa, liczne tajemnicze bramy na podwórza Łodzi, wąskie uliczki Lublina lub Bielsko-Białej, niespodzianki miasta jak wmurowane w ścianę porcelanowe imbryki na herbatę albo ulica Literatów niczym krasnale we Wrocławiu... i jest tu mniej turystów niż w Krakowie. Doskonałe miasto do życia (tylko ten niepodobny do niczego język litewski...) - można usiąść nad Wilenką lub wzgórzem przy barbakanie, pić świetne litewskie piwo i być po prostu szczęśliwym.

przy gotyckim kościele św. Anny (zdj. Bartka)



ulica Literatów

Wilenka
Choć to nizinne tereny, w Wilnie wiele jest pagórków (na czele z tym z wieżą Giedymina) z rozciągającą się z nich uroczą panoramą na miasto.

(zdj. Bartka)

(zdj. Bartka)


Wzgórza wileńskie to:

   to z wieżą Giedymina - najlepsza panorama na każdą stronę miasta,

   wzgórze z Trzema Krzyżami - na stare miasto,

   okolice barbakanu - nad starym miastem wielu miejscowych popija wieczorem piwo, panuje sielska atmosfera beztroski,

   wzgórze powyżej ulicy Pamenkalnio, obok Tauro - widok na bardziej nowoczesną część Wilna


wieża Giedymina (zdj. Bartka)
spod wieży Giedymina (zdj. Bartka)

spod wieży Giedymina (zdj. Bartka)


widok spod Trzech Krzyży

wzgórze nad ulicą Pamenkalnio...

...i zachodzące tam słońce. Podobno jest to miejsce gdzie po egzaminach wileńska młodzież świętuje

W Wilnie na pewno bardzo warto zobaczyć Cmentarz Na Rossie (czyli przy Rasu Gatve, też pagórkowaty cmentarny teren), artystyczną dzielnicę Zarzecze (Uzupis) i przejść się bez mapy uliczkami starego miasta.

konstytucja dzielnicy Zarzecze (zdj. Bartka)
kłódki na mostach są już wszędzie...
Zarzecze (zdj. Bartka)

Cmentarz na Rossie (zdj. Bartka)

(zdj. Bartka)



Tradycyjnie po litewsku, smacznie i tanio zjeść można w barze mlecznym niedaleko dworca (i naszego hostelu) przy ulicy Sopeno 3.


(zdj. Bartka)


A gdy już jest się najedzonym i nasyconym klimatem Wilna... Pisze się limeryki ;) Takie, o:

Idąc po ulicach Wilna
decyzja okaże się mylna,
gdy w oknie puszkę zostawisz
epitetów przykrych się nabawisz
- mieszkańców reakcja pilna.


Pełnym uroku miastem jest Wilno
i do egzystencji jest ci tu pilno.
Nawet gdy wrodzone w mol twe tonacje
i nie pomagają alkoholowe libacje
w dur podciągnij każdą z swych chwil, no!



Godziny otwarcia sklepów oznaczane są tam obrazkami. Co ciekawsze tego przykłady:



Niestety, na ulicach można spotkać akcenty "walki o polskie Wilno"...





A jak Litwa, to i
Szawle (Šiauliai) - Góra Krzyży

"W miejscu tym postawiono w 1430 r. kapliczkę upamiętniającą przyjęcie przez Żmudzinów chrztu. Nad kapliczką górował wielki krzyż. Po upadku powstania listopadowego w 1831 r. zaczęto tam masowo przynosić i stawiać kolejne krzyże i od tego czasu przybywa ich stale. Stawiane są, bądź podwieszane na już stojących, różnej wielkości, od ogromnych kilkumetrowych aż po całkiem miniaturowe, w intencji nadziei, przyszłości, jako symbole zadumy, wiary bądź jako wota dziękczynne.

W okresie władzy sowieckiej 1941-90 wielokrotnie próbowano zmusić mieszkańców do zaprzestania pielgrzymowania w to miejsce, a w 1961 r. podjęto próbę całkowitej jego likwidacji przy pomocy pił, siekier i buldożerów. Mimo to krzyże wciąż stawiano. Liczba krzyży nie jest dokładnie oszacowana. 
Ocenia się, że samych krzyży stojących 
jest ok. 50 tysięcy, natomiast licząc z położonymi i podwieszonymi 
ich liczba może wynosić ponad 150 tys."







jeszcze więcej  litewskich zdjęć Bartka


A w Rydze głównie padał deszcz.

chwilami nie padał i pojawiali się uliczni grajkowie

O ile później Tallinn w deszczu świetnie się bronił, to Ryga nie dawała sobie z tym tak dobrze rady...
I jest drogo.

no dobra, ale jest też całkiem ładnie (zdj. Bartka)
i takie ulice starego miasta w Rydze (zdj. Bartka)

Mój główny cel - spojrzeć na miasto z góry. Naturalnie występujących wzgórz nie znaleźliśmy, poszukiwaliśmy więc innej możliwości obejrzenia panoramy Rygi... Skoro za wejście na tamtejszy odpowiednik naszego pałacu kultury płaci się tyle samo co za piwo w hotelowej (hotel przy Brivibas Bulvaris, niedaleko dużej cerkwi) restauracji na najwyższym piętrze - wybraliśmy tą drugą opcję. I był to dobry wybór.

Ryga z wysokości 26. (chyba?) piętra prezentuje się bardzo ciekawie...





Jak widać - trafiliśmy na pełną pogodową różnorodność ponad dachami Rygi...

ach

Ciekawa jest także ulica Alberta. Zaprojektował ją podobno człowiek, który nie był architektem, dlatego jest najbardziej oryginalnie secesyjna w całej Rydze.. ;)








więcej Alberta iela i zdjęć Bartka z Łotwy tutaj


a czekając w Rydze na autobus ludzie już wcześniej ustawiają się do niego w kolejce

(poniżej - i jedno powyżej - zdjęcia Bartka)

takie kontrasty...



A już poza stolicą...

takie łotewskie plaże...
i takie łotewskie lasy...





Po łotewskich wojażach przyszedł czas na...

powrót do Krakowa na Floriańską?!...
Nieee.. ;) toż to przecież:

Tallinn!
Który jest średniowiecznym miastem pełnym uroku. 

Turystyczny potencjał tego miejsca jest rewelacyjnie wykorzystywany, więc myślę, że jeszcze lepiej jest tam trafić poza sezonem zwiedzania (według moich kryteriów - im mniej ludzi, tym lepiej. No ale - co kto lubi).



Katariina Kaik

Długo można wędrować po wąskich, klimatycznych uliczkach tallińskiej starówki i podziwiać z góry-z zamku panoramę miasta z czerwonymi wieżyczkami. Wieczorem gdzieś z dołu roznosi się średniowieczna muzyka, mży lekki deszcz, zza zakrętu uliczni grajkowie plumkają swoje gitarowe ballady, gdzieś w bladym świetle po kamieniach przemknął szczur...




Katariina Kaik nocą

A za dnia, gdy miasto tętni turystycznym życiem...

można kupić sweter
spróbować zupy z łosia
sprawdzić co na obiad na pokładzie łodzi podwodnej

albo zjeść potężnego naleśnika popijając dość tanim (!) a doskonałym ciemnym piwem
lub też eksperymentując wypić ohydne piwo WIRU - bardzo NIE POLECAM!

Na pewno warto zjeść sławne olbrzymie, przepyszne naleśniki z Kompressora na ulicy Rataskaevu - poza znanymi nam słodkimi wersjami są tam też naleśniki z pstrągiem, krewetkami, serem feta czy śledziem.

Niedrogo stołować można się też w EAT na roku ulicy Sauna i Vaike-Karja.

Zdecydowanie warto też spróbować zupy z łosia w III Draakon na samym rynku. To niezwykłe miejsce - wchodzisz, i cofasz się w czasie do średniowiecznej knajpy: wszystko z drewna (świetna toaleta!), światło świec, nieinteresującą się gośćmi kobieta za barem, gliniane naczynia, każda rzecz kosztuje 1 lub 2 "pieniądze".

III Draakon


Wychodząc z tłumu turystów na starym mieście można, z widokiem na morze, wypić piwo na Linnahall (betonowa budowla mająca być nigdyś halą koncertową) i przejść się Kilometrem Kultury, po drodze wstępując do starego więzienia i muzeum z prawdziwą łodzią podwodną w środku. Dochodzi się w ten sposób do alternatywnej dzielnicy Kalamaja, gdzie wcale nie jest tanio, jest za to industrialny klimat.

Linnahall
Linnahall - zdj. GoPro Bartka

nieopodal Linnahall


Patarei Prison Museum


w łodzi podwodnej!
...garnki puste, więc trzeba było dzwonić po pizze
duża, najprawdziwsza łódź podwodna
i mała yellow submarine :)

święta prawda
tallińskie kontrasty

A w okolicy Tallinna jest wodospad Keila. Wspaniałe jest w nim to, że można pod niego wejść! Jak Włóczykij z Muminkiem w poszukiwaniu ametystów 
(no, prawie. Nie było ametystów)
Coś cudownego...




Autorem większości tych zdjęć jest Bartek i jego GoPro. 
A konkretnie to te estońskie zdjęcia są dziełami Bartka.


Taki to był piękny czas w nadbałtyckich krajach.
Dobrze nam tam było, beztrosko i nieśpiesznie...


A po drodze łotewskie, puste plaże...





Komentarze

  1. Świetne zdjęcia, fajnie ukazany klimat tych państw. Tallin jest cudowny. Byliśmy z dziewczyną miesiąc temu w Estonii, cudowny, dziki kraj. Można polecać w ciemno. Kilka interesujących faktów i ciekawostek na naszym blogu tutaj: http://poludnik22.blogspot.com/2014/06/estonia-w-14-punktach.html Zapraszam i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna podróż. My właśnie wróciliśmy z podróży kamperem po Litwa, Łotwa i Estonia. Polecamy bezpłatne kempingi RMK rozsiane po bardzo atrakcyjnych miejscach w całej Estonii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie najbardziej podobał się Tallin ;)
    Wodospad i plaże super! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      gdybym miała wybierać, to Wilno mocno walczyłoby o pierwsze miejsce z Tallinnem... ale jednak to do estońskiej stolicy chętniej wróciłabym ponownie ;) - najlepiej zimą lub wczesną wiosną!

      Usuń
  4. W czerwcu wybieramy sie do Estonii! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. super!
      czekam na relację z dzikich zakątków Estonii :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.