Było tak, że pierwotnie marzyły nam się sierpniowe ferraty. Ja miałam chęć na przepaści, łańcuchy i zapierające dech w piersiach ekspozycje. Orla Perć na dobre rozpaliła we mnie tęsknoty do wysokogórskich wycieczek... :) Ostatecznie jednak ferraty zamieniliśmy na Fatry. ;) Niepoznane jak dotąd przez nas żelazne drogi jeszcze na nas poczekają, a w ten sierpniowy czas daliśmy się zaskoczyć górom słowackim. Ach, co to były za zaskoczenia!... słowackie pranie z okolic Wielkiej Fatry droga dookoła Wielkiego Rozsutca, w tle Stoh Wielki Rozsutec
"Ze wszystkich kluczy do domów najważniejszy jest wędrownych ptaków klucz"