Przejdź do głównej zawartości

W poniedziałek, w dzień targowy...

...wybrałyśmy się do miejscowości Shaping. W rejonie Yunnan. W Państwie Środka.

Prosto z pobliskiego Dali, gdzie pranie na dachu hostelu suszyło się tak:



Yunnan pełen jest różnorodnych mniejszości etnicznych Chin, a na takim miejscowym targu przedstawicieli tych mniejszości można spotkać w zwyczajnych sytuacjach, w pospolitej ich codzienności... bez głośników wykrzykujących reklamy i opłaty za bilety wstępu. Targ w Shaping polecam zatem, zanim nie pojawi się w kolejnym Lonely Planet jako osobny podrozdział. ;)


No to ruszamy...






6 czerwca 2016, poniedziałek


pani już w targu zapewne wraca...


uliczki Shaping i fantazyjne sploty kabli na tle nieba

kapliczka przy wejściu na targ

przedstawicielka mniejszości etnicznej Bai - licznie zamieszkującej okolice Dali

miotły z gałęzi - popularne w całych Chinach

tu można kupić zwierzątka


a tu wszelkiej maści zieleniny










ręczna waga :)





w przeciwieństwie do większości osób na targu  (którzy nie byli nami zupełnie zainteresowani) ta pani chętnie pozowała do naszych zdjęć ;)

























lew przed wejściem do domu

i strażnicy na drzwiach odstraszający złe duchy


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.