Przejdź do głównej zawartości

Widziany z bliska, a nie z kosmosu...

... Wielki Mur Chiński zdobyty!

maj 2016
 
pranie prosto z Pekinu, skąd na Chiński Mur wyruszaliśmy


ach, pogoda była wyśmienita...



Jako, że zdobycie Wielkiego Muru nastąpiło - powstał i limeryk z Wielkiego Muru Chińskiego. ;)

Wędrujemy po Chińskim Murze,
przyglądamy się niejednej górze.
Chińska brać bardzo wesoła,
charkania słychać dookoła
- to przecież leży w ich naturze!




Wybraliśmy się na odrestaurowaną część Chińskiego Muru w okolicach Pekinu - Mutianyu. Najbardziej popularna i najbliżej stolicy położona jest część Badaling. Tam też spotkać można największe tłumy ludzi. Postanowiliśmy więc nieco podnieść sobie poprzeczkę i wybrać się w miejsce, gdzie dotrzeć na własną rękę można nie jednym bezpośrednim, a: dwoma autobusami...

Chińskimi autobusami.
Gdzie nikt nie mówi po angielsku i na każdym kroku czyha chcący zarobić na Tobie Chińczyk.

Nie popełnijcie tego błędu co my - wybierając się na Mutianyu nie wierzcie żadnej pani przebranej za konduktora, pojawiającej się znikąd na dworcu i wmawiającej Wam, że Wasz autobus jedzie gdzie indziej niż myślicie (po angielsku!.. już sam fakt, że Chińczyk w miejscu turystycznym - lub: w drodze do niego - mówi po angielsku bez proszenia się o to powinien wzbudzić czujność...). Nie. Autobus jedzie właśnie tam, gdzie radzi cały polsko- i angielskojęzyczny internet razem z Lonely Planet - to pani kłamie, a nie te pewne i zaufane źródła informacji. ;) Za radą pani można co najwyżej dojechać do jakiejś wiochy, jeszcze z 30 km od Wielkiego Muru, i być zmuszonym do targowania się z chińskimi taksówkarzami...

A tego na własne życzenie nikt nie chce.

Zatem: za całym internetem i Lonely Planet, z karteczką w ręku (po angielsku prosto spod Wielkiego Muru w Mutianyu) powtarzam - na stacji Dongzhimen wsiąść należy w autobus numer 916, wysiąść na Huairou i przesiąść się do "any green bus" jadącego już prosto pod Chiński Mur w Mutianyu. Całość takiej podróży wyniesie około godzinki jazdy i 17 RMB. Polecam. Sprawdziliśmy w drodze powrotnej. ;)





Wielki Mur Chiński w Mutianyu dawał radę. Pomimo głośników z wyjącymi reklamami i sprzedawców przy każdej baszcie chcących wcisnąć turystom piwo za 80 RMB - było miło, ładnie i widokowo. Wdrapaliśmy się na Mur na nogach (rezygnując z różnego rodzaju kolejek i możliwości wjazdu w zamian za 30 minut spaceru po schodach) i ruszyliśmy w lewą stronę. Pogoda była wspaniała i widoki przepiękne. Dotarliśmy aż po kres odrestaurowanej części Wielkiego Muru, pozostawiliśmy większość chińskich turystów w tyle i powędrowaliśmy jeszcze kawałek po dzikiej, bardziej zielonej i zaniedbanej części Chińskiego Muru.







 Tutaj poza widokami odnaleźliśmy też spokój, ciszę i kojący cień zieleni.

Było cudownie.



Wielki Mur Chiński ginie w zieleni i w górskim krajobrazie...



Wróciliśmy tą samą drogą, późnym popołudniem - było więc jeszcze mniej ludzi i  spora część Wielkiego Muru tylko dla nas.
















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.