Przejdź do głównej zawartości

Migawki górskie

luty 2016

zimowe pranie z Jodłownika

co tu robić... spokój, cisza... nuda...

wiem! to już najwyższy czas - chodźmy w góry!


Słuchając rad Szarika z Gibasówki - ruszajmy! ;)




Najpierw na Gibasy. Czyli w Beskid Mały.

to akurat widok spod Leskowca


a to słońce wschodzi nad Gibasami


Wydawało nam się, że znamy już wszystkie górskie chatki w stylu Gorczańskiej Chaty, Chatki Adamy czy Chatki na Pietraszonce. Okazało się, że jednak nie... Początkiem lutego odkryliśmy nowe miejsce - Chatkę Gibasówkę. Zimowe, krótkie dni sprzyjają dość szybkim, górskim wędrówkom i długim wieczorom spędzanym w cieple chatowych pieców... Tym razem przy dźwiękach fal radiowych odbieranych przez pasjonata krótkofalarstwa, plumkaniu muzyki z innych krańców świata i opowieści prosto ze Szczecina.

Miło i sympatycznie, a rano można szukać wschodzącego słońca na spacerze z Szarikiem.

kapliczka na Gibasach

bałwan na Gibasach i słońce już po wschodzie

Prawdziwe Góry na Gibasach

ups...


I ruszyć na Leskowiec - też można.

nie łatwo się zgubić...




krzyż na Leskowcu spomiędzy brzozowego ukrycia

chillout... taki luty, proszę państwa!










Kolejny cofnięty weekend był wspaniałą okazją do pielęgniarskich spotkań, posiedzeń, spacerów z Juniorem J. po pięknych jodłownickich okolicach, gier w opowieści dziwnej treści (o owcach grzebiących w papierach i pszczołach żądlących UFO na spadochronie), a także - wyśmienitą okazją do górskich wędrówek!

kapliczka Jodłownika

mieszkańcy Jodłownika :)

i droga...
 
Ruszyłyśmy w Beskid Wyspowy - z Limanowej na Jaworz, a nawet i jeszcze dalej! (Wieża widokowa czekała na nas nieco niżej niż sam napis "Witaj na szczycie!"). To ciąg dalszy z zimowej trasy sprzed roku, gdy z powodu nieprzeciętnego mrozu dotarliśmy jedynie na Sałasz. Tym razem zima złagodniała i w damskim gronie eksplorowałyśmy nieprzebyte szlaki. ;)








Na szczycie wiało wręcz niesamowicie... A widoki z wieży, trochę dalej za Jaworzem, były absolutnie przepiękne!








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.