Przejdź do głównej zawartości

Wschodząca gwiazda

 Świat wyssany z kolorów. To przedwiośnie. Oczekiwanie. Przednówek.



Mocne wrażenia wieczoru. Odpuszczenie, krótki sen.

Bolesna pobudka o 1:45. Nieubłagalnie, budzik bez drzemek.

Dojazd do Krościenka nad Dunajcem i szybkie wejście na Trzy Korony z niezawodną Planetą Dzika. :)


Z Przełęczy Szopka niesamowite Tatry. Jeszcze w niebieskości świtu. Monumentalne. Jakby przetaczały się, nacierały na nas. Potężne skaliste góry.


Ostatnie podejście, ostatnie lodowe ślizgawki i już na platformie. Z przepaściami Pienin wokół. Ten widok z Trzech Koron zawsze robi megawrażenie.






Powoli wyłaniało się zza horyzontu. Wszystkie obiektywy na nie! Jak w blasku fleszy. Jak na koncercie cykad migawek aparatów. Po zboczach rozsuwał się czerwony dywan. Wschodząca gwiazda!

























A później poranek w Krościenku...




Komentarze

  1. Oj jak się przyjemnie się oglądało na ten wschód :) wyjątkowo kojąco...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.