Krywań. Narodowa góra Słowaków.
Naród słowacki ruszył w upalną sobotę w góry razem z nami. Pierwszy weekend otwartych szlaków tatrzańskich.
I nasze wiosenno-letnie otwarcie sezonu tatrzańskiego.
Już od samego rana mocno prażyło słońce. Niskie kosodrzewiny nie dawały cienia, a Ewa nie chciała zaśpiewać góralskiej pieśni o Krywaniu. ;)
Zdecydowanie większość szlaku to długa, mozolna droga pod górę. Co sprzyja dyskusjom szerokim i głębokim. Najciekawszy odcinek wspinaczki po skałkach na koniec. Trochę podobnie jak na Kościelec. Na szczycie tłumy ludzi i ilości niepojęte insektów wszelkiego rodzaju. Zdobyliśmy szczyt i razem z mnóstwem much zasiedliśmy do posilenia się i kontemplacji widoków.
W gorącym powietrzu na 2495 m n.p.m. wisiały rozgrzane zapachy kanapek.
2495 m n.p.m. Nieco mniej niż nasze Rysy.
Fascynuje mnie bycie tak wysoko.
Skupienie i uważność, którego wymaga odpowiednie stawianie stóp i łapanie rękami skał. Całkowite oddanie myśli na to co tu i teraz. Logistyczne zagadki wspinaczki w górę.
Ekscytacja ekspozycją. Przepaści daleko, daleko w dół, które fascynują. Uderza świadomość ostateczności. Zapiera dech.
Pamiętam pierwszy raz to wrażenie, po które ciągle wracam w góry. Patrzenie w dół i zafascynowanie byciem nad przepaścią.
Szkolna wycieczka, słoneczny, barwny październik. Pierwszy raz w Pieninach i na Trzech Koronach. I stamtąd zza barierki patrzenie wprost w oczy przepaści. Myśli, co by się stało, gdyby coś mi teraz tam w dół spadło? Nie do odratowania. Już by zostało.
Tej ekscytacji w górach szukam. Tego momentu patrzenia prosto w głęboką, stromą przepaść. Niepojętej szerokości przestrzeni wokół, niedostępnej nigdzie indziej. Budzi podziw surowość natury, twardość i nieustępliwość potęgi gór. Do tego mnie ciągnie.
Zapraszam na fotograficzną przechadzkę razem z nami na Krywań. ;)
Podejście do zdjęć mi się zmienia. Wracam właściwie do tego, co było na początku. Do zabawy fotografią. Eksperymentowania. Odpuszczania konieczności dokumentowania, zdawania relacji z drogi. Bardziej zabawa, robieniem zdjęć i obróbką. Na luzie. Podoba mi się to na nowo. ;)
Skupienie i uważność, którego wymaga odpowiednie stawianie stóp i łapanie rękami skał. Całkowite oddanie myśli na to co tu i teraz. Logistyczne zagadki wspinaczki w górę.
Ekscytacja ekspozycją. Przepaści daleko, daleko w dół, które fascynują. Uderza świadomość ostateczności. Zapiera dech.
Pamiętam pierwszy raz to wrażenie, po które ciągle wracam w góry. Patrzenie w dół i zafascynowanie byciem nad przepaścią.
Szkolna wycieczka, słoneczny, barwny październik. Pierwszy raz w Pieninach i na Trzech Koronach. I stamtąd zza barierki patrzenie wprost w oczy przepaści. Myśli, co by się stało, gdyby coś mi teraz tam w dół spadło? Nie do odratowania. Już by zostało.
Tej ekscytacji w górach szukam. Tego momentu patrzenia prosto w głęboką, stromą przepaść. Niepojętej szerokości przestrzeni wokół, niedostępnej nigdzie indziej. Budzi podziw surowość natury, twardość i nieustępliwość potęgi gór. Do tego mnie ciągnie.
Zapraszam na fotograficzną przechadzkę razem z nami na Krywań. ;)
Podejście do zdjęć mi się zmienia. Wracam właściwie do tego, co było na początku. Do zabawy fotografią. Eksperymentowania. Odpuszczania konieczności dokumentowania, zdawania relacji z drogi. Bardziej zabawa, robieniem zdjęć i obróbką. Na luzie. Podoba mi się to na nowo. ;)
![]() |
spotkania poranne |
![]() |
oto łąka i Krywań |
![]() |
i widoki z góry |
![]() |
zbliżenia |
![]() |
tam byliśmy! |
Uwielbiam jeździć na Słowację, widoki są naprawdę zapierające dech w piersiach. W dzisiejszych czasach jest to dużo łatwiejsze niż kiedyś. Dziś wystarczy się spakować, odwiedzić kantor internetowy wymienić walutę na naszym koncie i ruszać w drogę. Nic prostszego.
OdpowiedzUsuń