Przejdź do głównej zawartości

Z brudu i pyłu w bałtyckie fale

30 lipca - 6 sierpnia 2014

Tak, tak...



woodstockowe pranie:



Stopem z południa Polski, poza katowickim przestojem, jechało nam się wyśmienicie. CB Radio pomagało w błyskawicznych przesiadkach. Piękny przegląd różnorodności tirowych osobowości, odkrywanie nowych ludzkich światów. Najbardziej w jeździe autostopem lubię to, że wchodząc do kolejnego pojazdu wchodzi się tym samym na tę parę chwil w życie nowego człowieka. Czasem dominuje milczenie (co zwykle generuje podsypianie...) i wtedy jedynie z obserwacji wnętrza można choć trochę poznać świat kierowcy. A gdy rozwijają się rozmowy, razem z nimi rozwijają się coraz to nowe odsłony nieznanych światów... Najczęściej jest to jedyne spotkanie w życiu z danym człowiekiem. I te parę chwil wspólnej jazdy sprzyja przenikaniu się historii życia obcych sobie ludzi. Jest w tym pewna magia...

Choć na dłuższą metę autostop męczy.

A wyjeżdżanie z Kostrzyna szło nam jak krew z nosa. Jeśli nie ma się szczęścia i nie wyjedzie się wcześnie rano (jak dwa lata temu) stopowania prosto z woodstocku nie polecam.

Przystanek Woodstock przeróżnych ciekawych zdarzeń i oryginalnych osobliwości jest pełen. Żeby wiedzieć co to znaczy - trzeba samemu tam dotrzeć.











A po woodstocku...


Takiego miejsca, żeby z półwyspu helskiego widać było i morze, i zatokę - nie znalazłyśmy (a obiecywali, że tak będzie...). Przed Chałupami plaże całkiem puste, morze zimne, i tego lądu pomiędzy wodami nie tak wiele - co nadaje miejscu ten wyczekiwany helski urok.


takie przekonania na helskich kempingach panowały... ;)

A potem Hel. Autobusy jeździły jak im się zachciało, jednego miłego stopa złapałyśmy sporo tym pewnie oszczędzając. Ale autostop to tam chyba raczej niełatwa sprawa. Tak bardzo nad polskim morzem turystycznie... że chętnie zobaczyłabym jak Hel wygląda w lutym. Kiedy rodzą się w fokarium młode foczki, i tych dzikich tłumów nie ma.




nad morzem - obowiązkowo! ;)







Wolę, gdy obecni ludzie to głównie miejscowi, ceny miejscowe, jest poza sezonem albo sezonu nigdy w danym miejscu nie ma.

Hel w sierpniu pozwala docenić polskie góry w wakacje... ;)

Karolina

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Na rynku Pan Kataryniarz, a w Łazienkach wiewiórki

9 - 11 października 2014 Czasem bywa i tak, że podróże same znajdują swoich podróżników... W taki właśnie sposób po zimowej Pradze przyszedł czas na jesienną eksplorację innych części Warszawy. Tym razem w zacnym pielęgniarskim gronie. ;) co prawda to firanka, a nie pranie... ale ile w niej uroku! i warszawskie pranie z prawdziwego zdarzenia a nawet takie prosto z rynku! sobotnie przedpołudnie w Łazienkach

Świnica. Jesteśmy mgłą

Ciepło krakowskiego wieczoru zaskoczyło. Tramwaje głośno mknęły po torach, samochody rozświetlały czerwcowe ciemności. Ciepło miasta, trochę lepkie i betonowe. To zupełnie inne powietrze od tego w górach: rześkiego i mglistego. Mgła była wszędzie. Otaczała z każdej strony. Wdzierała się we włosy, chłodziła ramiona, osiadała na powiekach.  Jakbyśmy wszyscy byli mgłą.