Przejdź do głównej zawartości

Krowy z kaukaskiej mgły

14 lipca 2014

Czyli mini trekking w okolicach Stepancminda (სტეფანწმინდა) (dawniej zwanej Kazbegi (ყაზბეგი) ).





W moich mrzonkach miało być dłużej w gruzińskich górach, ale przy takich i innych okolicznościach wyszedł jeden dzień. Za to pełen uroku.



Podróż pięknie widokową Gruzińską Drogą Wojenną zapętlała się w czasie. Im dalej, tym zimniej, wietrzniej, ciemniej i groźniej. W powietrzu gęsto wisiał niepokój. 

a w rosyjskiej furze przedziwna muzyka i churchkhela

A my z naszym namiotem z Tesco bez śledzi... Гостиница grubymi stawkami stała, więc pan z prywatną kwaterą za 20 lari (niecałe 40 zł) w tym deszczu, wietrze i późnym wieczorze spadł nam jak z nieba.

I plecak miałyśmy gdzie zostawić, by rano bez ciężaru na grzbiecie ruszyć pod Cminda Sameba.

jak dzieci z Kazbegi, Jagoda też w dzieciństwie
bawiła się w koszenie trawy


furtka do Stepancminda





Idąc przed siebie, kierując się intuicją, dotarłyśmy na niemal bieszczadzkie łąki.



A tam widoki przepiękne...





Widziałyśmy i liczne krowy beztrosko skubiące trawę na ponad 2000 m n.p.m., i słynny prawosławny klasztor Cminda Sameba, i mnóstwo Polaków oraz skośnookich turystów podjeżdżających tam jeepami... I trójkę młodych ludzi z pomysłem na podróż dookoła świata, zbierających na wizy sprzedając kawę, herbatę, makaron i papierosy u początku drogi na Kazbek. 

Niestety Lodowy Szczyt skutecznie schował się przed nami w wędrujących mgłach.










jest i źródełko!

Krótki pobyt u stóp niewidocznego Kazbeku inspiruje do powrotu tam na dłużej... Przeczytałam dziś, że "marzenia się nie spełniają, tylko marzenia się spełnia".

No właśnie!
Na razie jednak był czas na powrót do Kazbegi. Inną drogą.



A tam miasteczko pod grubym płaszczem mgły, z dziećmi przerywającymi wakacyjne zabawy gdy przechodziłyśmy obok... 



Do zobaczenia więc, Stepancminda!

(zdj. Jagody)










Komentarze

  1. Hej,

    Nawet nie wiedziałam, że też prowadzisz bloga! A jak się okazuje- nawet nie jednego! Muszę je sobie wszystkie obczaić w najbliższych dniach :)
    Bardzo zazdroszczę wyprawy do Gruzji i trekkingu tam! Już po samym oglądaniu zdjęć chciałabym rzucić wszystko i tam pojechać!
    A ja 'odbraziłam' się na pisanie, do czego zainspirowały mnie znane lub spotkane osoby. Dlatego nadrabiam zaległości pisząc jeszcze o poprzednich wakacjach, na tym samym blogu, ale pod nową nazwą- http://alinintravelland.blogspot.com

    Pozdrawiam,
    Alina z gór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gruzję polecam z całego serca!

      i bardzo cieszę się na Twoje "odobrażenie" na pisanie :)

      Usuń
  2. Podziwiam Wasz zapał i to jak dobrze radzicie sobie w różnych sytuacjach. Są to świetne przygody, które pamięta się latami :).

    Niesamowite zdjęcia, musi tam być naprawdę ładnie! Gruzja podskoczyła parę oczek w górę na mojej liście miejsc do odwiedzenia.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe i budujące słowa :)

      Oj, to prawda, Gruzja jest przepiękna. Bardzo polecam przekonać się o tym samemu! ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.