Przejdź do głównej zawartości

Urbex w Andach


Na wieść, że wybieramy się do Peru, niemal zawsze padało pytanie: i co, zobaczycie Machu Picchu?

Zobaczymy, no bo jak tu być w Peru i nie zwiedzić tych najsławniejszych ruin Ameryki Południowej.

Machu Picchu. Piętnastowieczne miasto Inków. Miejsce wielu zagadek i mnóstwa zachwytów nad zmyślnością Inków.
Istnieje wiele teorii, ale tajemnica szybkiego opuszczenia tego miejsca przez jego mieszkańców jest do dziś nieodgadniona.

Więc to trochę jak taki dobrze zachowany urbex. ;)
Z drogimi biletami wstępu i długą, długą drogą do pokonania...






piesza droga do Machu Picchu wiedzie wzdłuż torów

przez dżunglę z bananami

w oczekiwaniu na obiad i chicha morada...
jest i pranie w peruwiańskiej dżungli ;)

niekłamany zachwyt zielenią po dniach wśród pustkowi


Machu Picchu na żywo robi wrażenie, nie można mu tego odmówić.


Zapraszam na fotograficzną przechadzkę po mieście Inków.

 

stada ludzi, kilka lam...



















 Zapraszam po więcej zdjęć tutaj,






kwiecień 2019

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Na rynku Pan Kataryniarz, a w Łazienkach wiewiórki

9 - 11 października 2014 Czasem bywa i tak, że podróże same znajdują swoich podróżników... W taki właśnie sposób po zimowej Pradze przyszedł czas na jesienną eksplorację innych części Warszawy. Tym razem w zacnym pielęgniarskim gronie. ;) co prawda to firanka, a nie pranie... ale ile w niej uroku! i warszawskie pranie z prawdziwego zdarzenia a nawet takie prosto z rynku! sobotnie przedpołudnie w Łazienkach

Na tej rudej Ukrainie... Świdowiec (Свидівець)

9-13.09.2013 Fotografie prania z tej wyprawy: Zaczęło się dwa lata temu od tęsknych spojrzeń z naszych polskich Bieszczad za daleką, zieloną Ukrainą...   "Kiedyś tam pojedziemy!" schodząc z Halicza podczas parodniowej wędrówki z plecakiem, wrzesień 2011 I pojechaliśmy.