Przejdź do głównej zawartości

Winicunca - Tęczowa Góra



Montaña Winicunca. Tęczowa góra. 
Montaña de Siete Colores. Góra Siedmiu Kolorów.
Moje wielkie marzenie - być tam, zobaczyć na własne oczy, doświadczyć...


Pierwszy raz o tęczowych górach słyszałam przed podróżą do Chin. Z wycieczki do kolorowych gór Danxia (możecie poczytać o nich tutaj) z żalem zrezygnowaliśmy ze względu na potężne odległości do pokonania... 
Już wtedy obiło mi się o uszy, że w Ameryce Południowej też są tęczowe góry. 
Kto by jednak przypuszczał, że za trzy lata od chińskiej podróży dotrzemy akurat do... Peru?! ;)

Skoro jednak do Peru dotarliśmy, i to do Cuzco, skąd można zrobić jednodniową wycieczkę na Górę Siedmiu Kolorów... absolutnie nie można było takiej okazji odpuścić. ;)


Zapraszam do wędrówki z nami w tęczowe góry! ;)

Weźcie ze sobą lepiej liście koki do żucia (spokojnie, w Peru to legalne), bo wspinamy się na spore wysokości. Ponad 5000 m n.p.m! Przy problemach z łapaniem oddechu pomocny jest też wyciąg z tajemniczych roślin, który rozlewają pomocni panowie prosto na nasze dłonie. Dłonie nasączone ziołowym aromatem przykładamy do twarzy, głęboki wdech - i już łatwiej iść dalej.
Ostatecznie, gdybyście nie dawali rady, pomocą służą też kolorowo ubrani lokalsi i ich konie...

Zatem - w drogę! ;)




























Skąd ta tęczowa flaga na tęczowej górze?

Andyjska Wiphala
Flaga o wzorze siedmiobarwnej tęczy jest używana w Peru (...). Także i dziś w Cuzco siedmiobarwne tęczowe flagi są powszechnie używane, również na budynkach rządowych i na rynku. Ich symbolicznym znaczeniem jest duchowe nawiązanie do Inków oraz wizji świata występującej w rdzennych kulturach Ameryki.

więcej tutaj i na wikipedii













cudownie mięciutkie futerko alpak...




Wchodząc na Winicunca z dużymi wysokościami byliśmy już całkiem oswojeni, a i tak ten trekking był dla nas niezłym wysiłkiem. Wcześniej już zdobyliśmy inny pięciotysięcznik - boliwijską górę Chacaltaya. Poza tym cała nasza podróż w Andach odbywała się na naprawdę... sporych wysokościach...;)
Żucie koki, łykanie miłorzębu japońskiego, eksperymenty z diuramidem, i przede wszystkim - picie dużych ilości wody! I jakoś przetrwaliśmy ;)




kwiecień 2019


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tatry nie pytają, Tatry przyjmują

Kościelec w sierpniu. W czwartek. Rozległe przestrzenie gór. Znajomo, w Wysokich Tatrach jak w domu. Wróciłam na Kościelec po czterech latach. Ponowne samotne wejście. Nabrzmiały sierpień, rozkwitły halą na fioletowo. Chmury wiszą na niebie.  Podsłuchuję ludzi, słucham Maanamu. Czekam aż coś mnie zahaczy. Przeżywam. Doznaję. Istnieję. Różne ludzkie światy. Wchodzę, słucham, mijam. Gdziekolwiek wyjedziesz - spotkasz tam samą siebie.

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...