Przejdź do głównej zawartości

charsznicka kapusta

Mikrowyprawy w wiejskie drogi na rowerze. Pociągiem z Krakowa w stronę Sędziszowa. Wysiąść gdzieś po drodze - i jechać ot tak, przed siebie...

 

wrzesień 2020

Ile radości daje samotny rower wśród pól!
Obrazki. Sam koniec lata. Wszystko tak dojrzałe, przebrzmiałe, dorodne. Powoli obsycha. Późne lato na wsi.

Połowa września, rumienią się jabłka na powykręcanych jabłonkach. Podglądam tutejsze życie. Przejeżdżam mijając podwórka. 

Czarny kot wyleguje się pośrodku otwartej bramy. 
Małe pieski jak posążki przy drewnianym ganku.

Panoramy ze snującymi się dymami w dali. 

W Charsznicy znów zachwyca kapusta.




tunel w Tunelu

po drodze domy takie...

...i inne



luty 2021

Wioski. Bezkres, przestrzeń. Nareszcie słońce! Łapiemy przedwiośnie.

Naga ziemia czeka. 
Światłocienie. Falujące połacie ziemi.

Natura. Wolność. Błoto i przygoda. 

Sarny i wioskowe polne koty. Sarny zgrabnie skaczą, robią sarnie susy, pokonują szybko spore odległości w dali.

Zakopaliśmy się rowerami w tym błocie po roztopach. Pośród pól.
Krzyże na rozstajach dróg.

Dom, który wyrasta prosto z matki ziemi. Prosto z tych nagich, błotnistych pól. Zapuszcza korzenie tam, gdzie zimą drzemie życie.


Uwielbiam wiejskie sklepiki.














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Na rynku Pan Kataryniarz, a w Łazienkach wiewiórki

9 - 11 października 2014 Czasem bywa i tak, że podróże same znajdują swoich podróżników... W taki właśnie sposób po zimowej Pradze przyszedł czas na jesienną eksplorację innych części Warszawy. Tym razem w zacnym pielęgniarskim gronie. ;) co prawda to firanka, a nie pranie... ale ile w niej uroku! i warszawskie pranie z prawdziwego zdarzenia a nawet takie prosto z rynku! sobotnie przedpołudnie w Łazienkach

Świnica. Jesteśmy mgłą

Ciepło krakowskiego wieczoru zaskoczyło. Tramwaje głośno mknęły po torach, samochody rozświetlały czerwcowe ciemności. Ciepło miasta, trochę lepkie i betonowe. To zupełnie inne powietrze od tego w górach: rześkiego i mglistego. Mgła była wszędzie. Otaczała z każdej strony. Wdzierała się we włosy, chłodziła ramiona, osiadała na powiekach.  Jakbyśmy wszyscy byli mgłą.