Przejdź do głównej zawartości

Doskonale

Trudno wymarzyć sobie lepszą pogodę zimą w Tatrach.

Taki dobry dzień. Dobrzy ludzie. Dobre rozmowy. 

Doświadczenia zjazdów z czekanem. 

Słońce. Cisza. Bezwiatr. Niebieskie niebo. Białe bezkresne przestrzenie. Oddech. 

Przepięknie...


Dolina Chochołowska - Trzydniowiański Wierch - Kończysty Wierch - i z powrotem


















I te tatrzańskie szczyty - jak dobrzy znajomi. Coraz lepiej rozpoznawalni, z różnych stron i perspektyw.
W Tatrach jak w swoim miejscu.
Na swoim miejscu.

Rohacze wołały...

...i wołały


Za taką wersją zimy to można by nawet tęsknić... ;)

Komentarze

  1. Piękne zdjęcia! Też chcę się nauczyć fotografii dlatego wykupiłam sobie dostęp do e-kursu na tej platformie https://kursy.swiatobrazu.pl. Jest genialny! Zgromadzono tam praktycznie wszystko co jest dostępne na wszelkiego rodzaju kursach fotografii. Dostęp jest roczny, cena niewygórowna. Naprawdę super.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite zdjęcia! Zima w naszych górach jest bardzo malownicza, a spacery w śniegu sa wyjatkowe. Jeśli tylko dobrze się ubierzemy, w ciepłe wełniane ubrania to będziemy mogli tak maszerować nawet przez kilka godzin. Będzie miło i komfortowo :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Na rynku Pan Kataryniarz, a w Łazienkach wiewiórki

9 - 11 października 2014 Czasem bywa i tak, że podróże same znajdują swoich podróżników... W taki właśnie sposób po zimowej Pradze przyszedł czas na jesienną eksplorację innych części Warszawy. Tym razem w zacnym pielęgniarskim gronie. ;) co prawda to firanka, a nie pranie... ale ile w niej uroku! i warszawskie pranie z prawdziwego zdarzenia a nawet takie prosto z rynku! sobotnie przedpołudnie w Łazienkach

Świnica. Jesteśmy mgłą

Ciepło krakowskiego wieczoru zaskoczyło. Tramwaje głośno mknęły po torach, samochody rozświetlały czerwcowe ciemności. Ciepło miasta, trochę lepkie i betonowe. To zupełnie inne powietrze od tego w górach: rześkiego i mglistego. Mgła była wszędzie. Otaczała z każdej strony. Wdzierała się we włosy, chłodziła ramiona, osiadała na powiekach.  Jakbyśmy wszyscy byli mgłą.