Przejdź do głównej zawartości

Nocne góry dla morsów

Gdy ląduje się w środku nocy gdzieś w mroźnym lesie największym marzeniem staje się powrót do ciepła i snu. Pomysł pójścia w góry wydaje się wtedy tak nienormalny, że szkoda się nad tym w ogóle zastanawiać. To podobnie jak z morsowaniem: trzeba po prostu iść. Nie rozmyślać, tylko realizować podjętą już decyzję.

Potem się nie żałuje.




Śnieg skrzypiący pod butami. Wąska ścieżka wśród wysokich traw. Światło czołówki i zapachy lasu nocą.
Rozgwieżdżone niebo nad szeroką drogą. Typowe dla Beskidu Żywieckiego panoramy, których bardziej można domyślać się niż dostrzegać w ciemności.

Wbiłam się na tę "męską wyprawę" nocą w góry, chwilę jednak idę sama przodem. I to zapierające dech doznanie, poczucie samotności nocą w górach. 

Tajemnica. 









Dość szybko docieramy na Halę Krupową i wdrapujemy się na pagórek. Potem okazuje się, że przy schronisku jest nawet platforma widokowa na wschód... ale my już wybraliśmy bardziej alternatywne miejsce. ;) Słońce wycelowało ze wschodem akurat pomiędzy drzewa i górę. 

Marzniemy przy przeszywającym wietrze czekając na świt. Niebo płonie. Szalony wiatr gna z niesamowitą prędkością chmury, spektakl na niebie jest bardzo dynamicznie zmienny.


























więcej gór




A trasa wyglądała tak:
źródło: mapa-turystyczna.pl

Później słońce zakryły gęste chmury i padał śnieg. Nawet nie pamiętam zbyt dobrze jak wygląda szczyt Policy, było chłodno i śnieżnie, głównie zapamiętałam z tej drogi opowieści kryminologiczne. ;)





Komentarze

  1. Kapitalne poranne widoki na Tatry. Świetne światło się trafiło, a Hala Krupowa bardzo fajne miejsce. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Na rynku Pan Kataryniarz, a w Łazienkach wiewiórki

9 - 11 października 2014 Czasem bywa i tak, że podróże same znajdują swoich podróżników... W taki właśnie sposób po zimowej Pradze przyszedł czas na jesienną eksplorację innych części Warszawy. Tym razem w zacnym pielęgniarskim gronie. ;) co prawda to firanka, a nie pranie... ale ile w niej uroku! i warszawskie pranie z prawdziwego zdarzenia a nawet takie prosto z rynku! sobotnie przedpołudnie w Łazienkach

Świnica. Jesteśmy mgłą

Ciepło krakowskiego wieczoru zaskoczyło. Tramwaje głośno mknęły po torach, samochody rozświetlały czerwcowe ciemności. Ciepło miasta, trochę lepkie i betonowe. To zupełnie inne powietrze od tego w górach: rześkiego i mglistego. Mgła była wszędzie. Otaczała z każdej strony. Wdzierała się we włosy, chłodziła ramiona, osiadała na powiekach.  Jakbyśmy wszyscy byli mgłą.