Przejdź do głównej zawartości

Serra da Estrela




Portugalskie góry gwieździste.

Wielki Wóz powoli wjeżdża za skaliste szczyty gór. Kasjopeja świeci przyjaźnie. Na wprost ciepłe światła Manteigas, nad głowami rozgwieżdżone niebo. Cichy, letni wieczór na tarasie, w samym sercu Serra de Estrela. Poszczekują psy. Raz po raz przez środek nieba spadają gwiazdy. Klimat podlewa biała sangria z plastikowej butelki. Klasycznie, Don Simon.


wrzesień 2018

taki oto widok z tarasu - za dnia

Bardzo dobre śniadanie w cenie pokoju tak bardzo przypadło nam do gustu, że przerywając samochodową tułaczkę osiedliśmy w Manteigas na dwie noce. Portugalskie smaki na słodko. Biały ser i maliny.


Skały


Hen, na zachodzie zostawiliśmy obślizgły świat oceanicznych plaż. Rybny zapach, niepokojąco dziwne twory wyrzucone przez wodę na brzeg. Śliskie glonami skały, małże, muszle i mokre zielone porosty. Lepką mgłę.

Zdecydowanie wolę skały gór. Suche i pewne. Znany, przyjazny górski świat.
Pomiędzy falami popołudniowego deszczu wyskoczyliśmy pod stopy wielkich, skalnych monumentów. Wspinaczkowe drogi. Pustka i potęga. Czysta radość.

















Jabłka po deszczu


Jem polskie jabłko w portugalskich górach. Z widokiem na białe domki o czerwonych dachach. Manteigas. Spójnie. Jednolita zabudowa ładnie odcina się od ciemnej zieleni gór wokół. 

Dzwoni kościelny dzwon. Zamuczała krowa. Niesie się dźwięk dzwonków owiec. Daleki szum. Spokój. Słońce powoli przybliża się do skalistej grani.














Poios Branos


Główna nasza trasa w portugalskich Serra de Estrela - "Poios Branos". Podejście drugie. Za pierwszym razem przegonił nas rzęsisty deszcz.

Byle odpuścić. Wrzucić na luz.

Spośród mapek-ulotek z hotelu wybraliśmy tą najlepiej się zapowiadającą. Czerwono-żółte oznakowania. Szlaki zupełnie puste.

Nie wiem, czy szliśmy zgodnie z oznaczeniami, bo te w którymś momencie zniknęły. By po dłuższym czasie pojawić się na nowo i prowadzić z innej strony. Coraz bliżej zamajaczyły wtedy przed nami potężne, okrągłe głazy. Na ich szczycie biały punkt, który z daleka wyglądał jak człowiek. Z bliska okazał się białym słupkiem. Głazy z kolei przypominały wielkie, szare dynie. Halloween po portugalsku.

Widok ze skalnego szczytu na 360 stopni wokół. Rozciągające się hen, za horyzont, górskie tereny. Rozlegle, szeroko, pusto. 
Chwila nie do nasycenia. Moment nie do uchwycenia.






























Torre (1993 m n.p.m.)


Góry Gwiazd poprzecinane licznymi asfaltowymi drogami. Co dużo ułatwia i umożliwia, ale też ujmuje z dzikości natury, niedostępności gór, która tak pociąga...

Na Torre, najwyższy szczyt kontynentalnej Portugalii, można bez problemu wjechać samochodem. Niecałe 2000 m n.p.m. Powtórka z Cypru. Cudne wspomnienia z Azorów

A sam klimat Torre nieco... trącił myszką. ;)


















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.