Przejdź do głównej zawartości

Psychizacja krajobrazu



Wrażenie pustki.


Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.






Spokój. Pokój. Te skały na nic nie muszą się wysilać. Po prostu są. Moje zmęczenie a stałość, niezmienność w trwaniu tatrzańskich miejsc. Kontrasty.

Nic nie trzeba. Kosodrzewinę nie wzruszają szalone podmuchy wiatru. Trwa. Najzwyczajniej i najprościej.











Nasycać się tym spokojem natury. Tą pustką wśród Tatr.
Ciszą. Niewzruszeniem. Pewnością.
Trwaniem wbrew wszystkiemu, wbrew wystawianiu na trudne warunki pogodowe, lawiny, noce i ciemności, śnieżne nawałnice. Natura trwa.

Było takie pojęcie na języku polskim w liceum dotyczące oddawania przez krajobraz stanu psychicznego człowieka.

Chciałabym, żeby stan psychiczny oddawał ten krajobraz. Ten spokój.
Ten pokój i ciszę.
Łagodną akceptację rzeczywistości.





______________________________________











Komentarze

  1. W górach byłem mnóstwo razy, jest to najlepsze miejsce na ziemi :) Zdjęcia wykonałeś po prostu perfekcyjnie :)
    ___
    prezent dla gołębiarza

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Na rynku Pan Kataryniarz, a w Łazienkach wiewiórki

9 - 11 października 2014 Czasem bywa i tak, że podróże same znajdują swoich podróżników... W taki właśnie sposób po zimowej Pradze przyszedł czas na jesienną eksplorację innych części Warszawy. Tym razem w zacnym pielęgniarskim gronie. ;) co prawda to firanka, a nie pranie... ale ile w niej uroku! i warszawskie pranie z prawdziwego zdarzenia a nawet takie prosto z rynku! sobotnie przedpołudnie w Łazienkach

Świnica. Jesteśmy mgłą

Ciepło krakowskiego wieczoru zaskoczyło. Tramwaje głośno mknęły po torach, samochody rozświetlały czerwcowe ciemności. Ciepło miasta, trochę lepkie i betonowe. To zupełnie inne powietrze od tego w górach: rześkiego i mglistego. Mgła była wszędzie. Otaczała z każdej strony. Wdzierała się we włosy, chłodziła ramiona, osiadała na powiekach.  Jakbyśmy wszyscy byli mgłą.