Przejdź do głównej zawartości

"Szczyt siarką pachnący"... czyli debiut w "n.p.m"! ;)

Wpis wspomnieniowy - zatem i pranie ze wspomnień. Pierwsze, jakie pojawiło się na fotografii prania - prosto spod ukraińskich połonin Świdowca






Wcale nie miałam tworzyć z tej okazji osobnego wpisu. Ale tak mi się zebrało na wspomnienia...


Pamiętam moje pierwsze zetknięcie się z Magazynem Turystyki Górskiej "n.p.m."... w "Szwagropolu" z Zakopanego. 


To był wrzesień. Te wspaniałe, długie wakacje po maturze. Miałam w sobie dużo tęsknoty do górskich wędrówek i niewiele znajomych podzielających taką pasję. Jedną z tych nielicznych znajomych lubiących chodzić po górach była Klaudia. I właśnie z Klaudią jechałam wtedy na (chyba swoją pierwszą samodzielną?) górską wycieczkę.



Tego pięknie słonecznego, wrześniowego dnia weszłyśmy na Grzesia i Rakoń w Tatrach. (Później zdobyłyśmy razem z Klaudią jeszcze niejedną górą... ;) M.in.: ukraińską Bliźnicę w paśmie Świdowca, Wysoką w Pieninach i Dinarę - najwyższy szczyt Chorwacji!). Wtedy wracając "Szwagropolem" z Zakopanego, po całym dniu tatrzańskich wędrówek, czytałyśmy "n.p.m." i myślałam sobie, jakie świetne rzeczy można w życiu robić. Jak mi tęskno do takich górskich podróży. I jak dobrze tym ludziom, którzy piszą artykuły do tej gazety...


z Klaudią, po pierwszym roku studiów, byłyśmy też na parodniowej wędrówce po Bieszczadach... Z plecakami, namiotem i harmonijką. Chyba najbardziej klimatyczna wycieczka w góry, jaką wspominam - pewnie dlatego, że to pierwsza taka w życiu ;)

a tutaj więcej bieszczadzkich sentymentów ;)



A wczoraj, w przepiękny, wiosenny dzień kupiłam w empiku na ul. Floriańskiej kwietniowy numer "n.p.m", w którym znalazłam... swój własny artykuł. ;) (Swoją drogą chyba pierwszy raz czytam aktualny numer "n.p.m"! Zwykle w ręku miałam egzemplarze "n.p.m", znalezione w schroniskach lub na festiwalu górskim, mające już co najmniej kilka miesięcy...)


koniecznie zajrzyjcie na stronę 32! ;)


Wyciskam więc z podróży na Azory ile tylko się da... ;) No i dołączyłam do grona ludzi, którzy kilka lat temu wydawali mi się tacy szczęśliwi... bo wędrujący po górach i podróżujący po świecie.


Dobrze tak spełniać swoje marzenia... :)


Fragment mojego debiutu pisarskiego w gazecie ;) można przeczytać tutaj:



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Na rynku Pan Kataryniarz, a w Łazienkach wiewiórki

9 - 11 października 2014 Czasem bywa i tak, że podróże same znajdują swoich podróżników... W taki właśnie sposób po zimowej Pradze przyszedł czas na jesienną eksplorację innych części Warszawy. Tym razem w zacnym pielęgniarskim gronie. ;) co prawda to firanka, a nie pranie... ale ile w niej uroku! i warszawskie pranie z prawdziwego zdarzenia a nawet takie prosto z rynku! sobotnie przedpołudnie w Łazienkach

Świnica. Jesteśmy mgłą

Ciepło krakowskiego wieczoru zaskoczyło. Tramwaje głośno mknęły po torach, samochody rozświetlały czerwcowe ciemności. Ciepło miasta, trochę lepkie i betonowe. To zupełnie inne powietrze od tego w górach: rześkiego i mglistego. Mgła była wszędzie. Otaczała z każdej strony. Wdzierała się we włosy, chłodziła ramiona, osiadała na powiekach.  Jakbyśmy wszyscy byli mgłą.