Przejdź do głównej zawartości

Włócząc się po jesiennych polach...

28 - 30 października 2014 r.

Korzystając z najcudowniejszej, iście gruzińskiej ;), jagodowej gościnności w cichej i urokliwej Albigowej cieszyłyśmy się październikowym słońcem i czystym powietrzem Podkarpacia...







Tu asfalt się kończy
A zaczyna blues...
;)




Ambitnie miałyśmy plan przejechać te około 200 km autostopem. Zaiste - był to plan ambitny...


Coraz gęstsza prokocimska mgła, zapadający wcześnie jesienny zmrok i przenikliwy chłód wilgotnego powietrza skutecznie nas zniechęciły do autostopowych podróży. Pierwszy raz więc ciesząc się komfortem Polskiego Busa dotarłyśmy z Miasta Smogu na Cudowny Wschód.





Spędziłyśmy przepiękny czas wśród pól, łąk i lasów okolic Albigowej. Błoga cisza, nieograniczona przestrzeń, kojący spokój, urokliwe kapliczki, jesienne słońce, prosta radość, najlepsze towarzystwo, przepyszne posiłki ;)... Tak, było cudownie... :)












Wracając już w stronę Krakowa po tym wspaniałym albigowskim czasie pospacerowałyśmy po wielkim parku w Łańcucie i obeszłyśmy pięknie porośnięty winoroślem Zamek. W Rzeszowie słynny pomnik nieco nas zawiódł, za to Dixit - nie zawodzi nigdy ;). A będąc na rzeszowskim rynku to aż żal nie nakręcić własnej wersji teledysku piosenki dla niektórych szczególnie bliskiej... ;).


tym razem, dzięki albigowskim znajomościom ;),
choć autobus nam uciekł, to łapanie stopa się powiodło

Kopiec w Łańcucie! ;)

park w Łańcucie



mądrości z Łańcuta


i już rzeszowski Dixit





Komentarze

  1. Lubię to zaskoczenie przy czytaniu/oglądaniu, kiedy w pozornie pustych miejscach pojawia się to coś.zobaczyć te szczegóły, szczególiki to jest sztuka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Na rynku Pan Kataryniarz, a w Łazienkach wiewiórki

9 - 11 października 2014 Czasem bywa i tak, że podróże same znajdują swoich podróżników... W taki właśnie sposób po zimowej Pradze przyszedł czas na jesienną eksplorację innych części Warszawy. Tym razem w zacnym pielęgniarskim gronie. ;) co prawda to firanka, a nie pranie... ale ile w niej uroku! i warszawskie pranie z prawdziwego zdarzenia a nawet takie prosto z rynku! sobotnie przedpołudnie w Łazienkach

Świnica. Jesteśmy mgłą

Ciepło krakowskiego wieczoru zaskoczyło. Tramwaje głośno mknęły po torach, samochody rozświetlały czerwcowe ciemności. Ciepło miasta, trochę lepkie i betonowe. To zupełnie inne powietrze od tego w górach: rześkiego i mglistego. Mgła była wszędzie. Otaczała z każdej strony. Wdzierała się we włosy, chłodziła ramiona, osiadała na powiekach.  Jakbyśmy wszyscy byli mgłą.