Przejdź do głównej zawartości

Małe Pieniny i Beskid Sądecki z UEKiem

14-15.12.2013

W ramach "prania" - suszące się przy ogniu buty:



A miały się z czego suszyć...

Choć w mieście aura sugeruje zbliżające się święta wielkanocne, w górach zima panuje w najlepsze.




Wędrując w pienińskim śniegu od Szczawnicy w stronę Wysokiej towarzyszyło nam przepiękne słońce.





...a nawet tęcza! ;)

Rewelacyjna widoczność, więc i cudowne widoki z samego szczytu - do którego droga pełna była oblodzonych przeciwności.



 


 Tymczasem zbliżała się godzina 16 i zimowy wieczór...




W nocnym blasku bliskiego pełni księżyca brnęliśmy przez śnieg walcząc z przeszywającym wiatrem na zamglonych polanach. Desperacko szukając słupków granicznych wizualizowaliśmy sobie przytulne wnętrze Chaty Wątorówka z gorącą herbatą i ogniem w kominku...

Nareszcie - coraz głośniejsze szczekanie psów wskazywało na bliskość naszego noclegu.
A tam i ciepło, i herbata, i różnorodne wina (w końcu - był to Rajd Bachusa ;) ), i gra w wyobraźnię, i w "szalone czoło" (?)...


 Kolejnego dnia trasa bardziej wydeptana, ale równie biała.




 




 Po drodze bardzo mile gościnna Chatka pod Niemcową.



Im niżej i bliżej Rytra, tym więcej suchych traw, a mniej śniegu...
 






Przy rozwijającej wyobraźnię grze Dixit ponad czterogodzinna powrotna podróż pociągiem upłynęła zaskakująco szybko ;).







Karolina

Komentarze

  1. Nawiązując do komentarza pod
    http://tomszom.com/mountains/male-pieniny-i-beskid-sadecki-w-zimie/

    Tak, zawsze bardzo miło wspominam ten wyjazd :). W tym roku śniegu bardzo mało, ale i tak udało się trochę pozjeżdżać na jabłuszku ;D.
    Trzeba by się kiedyś umówić na Dixita!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.