Przejdź do głównej zawartości

Green Velo porady praktyczne

 

 Jak przygotować się do wyprawy rowerowej 

i o czym pamiętać w drodze?






Po przejechaniu rowerami 1222 km wzdłuż wschodniej i północnej granicy Polski wzbogaciliśmy się o doświadczenia - którymi chcę się z Wami podzielić. :)

Czy warto jechać Green Velo? Czy rowerowa wyprawa to dobry pomysł na wakacje? Wreszcie: jak spakować się na kilka tygodni do rowerowych sakw na bagażniku?...







To była moja pierwsza podróż rowerem, więc piszę ten tekst dla wszystkich rowerowych żółtodziobów ;), dla osób planujących jechać Green Velo i nie mogących rozeznać się na oficjalnej stronie szlaku ;), jak i dla samej siebie za jakiś czas - bo mam nadzieję, że na taką dłuższą rowerową wyprawę jeszcze się wybierzemy! A wtedy porady "jak się spakować?" będą jak znalazł... ;)



Co spakować do damskiej sakwy rowerowej?


czego byśmy nie spakowali - PRANIE w drodze zrobić trzeba... ;) oto i rowerowa fotografa prania! ;)


Opierając się na rowerowych doświadczeniach Bartka, "przyborniku sakwiarza" na Planecie Dzika i własnej intuicji podpartej górskimi wędrówkami z plecakiem - udało mi się spakować wręcz idealnie!


Złota zasada Bartka to: "tyle samo rzeczy potrzebujesz na trzy dni, jak i na dwadzieścia". Zgodnie z tą regułą nie warto pakować koszulek na zmianę na każdy dzień - spokojnie wystarczą trzy sztuki! Podobnie z bielizną i skarpetkami. Lepiej jest jak najczęściej ręcznie prać brudne ubrania i rozwieszać na sakwie podczas jazdy do wyschnięcia ;), niż wozić na bagażniku całą szafę ciuchów...

Jakoś sceptycznie byłam zwykle nastawiona do specjalistycznych sportowych ubrań. Wydawało mi się, że chodzić w góry czy jeździć na rowerze można w każdym po prostu wygodnym ubraniu. Odkrywam jednak powoli, wbrew hippisowskiej naturze ;), że pewne udogodnienia rzeczywiście warte są inwestycji w sportowy styl...


Koszulka typowo rowerowa (taka dłuższa, odpowiednio wyprofilowana, z kieszeniami z tyłu) naprawdę robi różnicę... Warto więc mieć takie dwie (ja rowerową miałam jedną, ale w przyszłości z pewnością zainwestuję w kolejną) i dodatkowo koszulkę nadającą się do spania, jak i ewentualnego wykorzystania jako ubraniowe "koło zapasowe". Bawełna więc odpada, u mnie taka luźna, sportowa sprawdziła się bardzo dobrze w swojej roli. Ważna sprawa w kwestiach koszulek - powinny być odpowiednio długie, aby zakrywały plecy podczas jazdy na rowerze. Ja zdecydowanie wolę też takie z krótkim rękawem, ochraniające możliwie jak najwięcej skóry przed poparzeniem słonecznym. ;)





Tak więc oto

lista ubrań do zabrania w rowerową podróż

(w czerwcu, na niecałe trzy tygodnie.. ale czy na trzy letnie miesiące ubrań nie byłoby tyle samo?):
  • koszulki - trzy (dwie rowerowe, jedna zapasowo-nocna)
  • kurtka przeciwdeszczowa
  • bluza typu windstoper, softeshell - warta inwestycji! 
  • jakiś lekki polarek - sprawdza się w chłodne noce i jako poduszka ;)
  • spodenki rowerowe, do kolan - koniecznie z tą śmieszną pieluchową wkładką!
  • legginsy - dobre na chłodniejsze dni
  • krótkie spodenki luźne, lekkie
  • spodnie przeciwdeszczowe - lekkie, zupełnie nie przepuszczające wody
  • trzy pary skarpetek  - najlepiej typowo sportowych/rowerowych (w moim odczuciu już te najtańsze sportowe skarpetki znacznie różnią się od takich zwyczajnych!)
  • dwa sportowe staniki (to też robi różnicę!)
  • trzy pary majtek (nadal nie jestem przekonana, czy te super-świetne-termoaktywne warte są swojej ceny... to z pewnością trzeba przetestować samemu ;))
  • coś do ochrony przed słońcem, niespadającego z głowy podczas jazdy - zwykle będzie to kask  ;) ale chusta na głowę też się przydaje

Co poza ubraniami?

Kosmetyki - jak najmniej, tylko te rzeczywiście niezbędne:
  • pasta i szczoteczka do zębów
  • szampon, żel pod prysznic - w wersjach małych opakowań
  • mały krem nawilżający
  • żel do dezynfekcji rąk 
  • ... wedle uznania, co kto potrzebuje ;)
  • mleczko do opalania - koniecznie!
Jestem tak zachwycona odkrytym w tym roku mleczkiem do opalania, że aż wrzucam poniżej jego zdjęcie:




To żaden wpis sponsorowany przez firmę Bielenda ;), to mleczko naprawdę daje radę... Jest lekkie, szybko się wchłania, świetnie chroni przez złymi skutkami całodziennego  narażenia na słońce.


Co poza tym do sakwy?

Niezbędne, podstawowe leki, śpiwór, karimata, namiot, czołówka, wszelkie rowerowe przybory do naprawy i usprawniania - ale w tym nie jestem ekspertem ;), coś do pisania, wodoodporna teczka na potrzebne w drodze papiery, mały portfel, aparat fotograficzny (zwykle jechał na kierownicy roweru), zapasy jedzenia...  Ale o tym jeszcze za chwilę.






Jak zaplanować wycieczkę szlakiem Green Velo?


W naszych planach opieraliśmy się na stronie oficjalnej szlaku Green Velo i szacunkach na mapach Google. Niestety, dostępne mapki ze strony Green Velo tak strasznie zamulały... że odległości pomiędzy poszczególnymi punktami pozostawały dla nas do końca tajemnicą. A to skutecznie utrudnia planowanie... Aplikacja na telefon ze strony Green Velo trochę bardziej dawała radę - ale odległości w kilometrach wciąż dokładnie nie znaliśmy. Pozostawało porównywanie na telefonie map Google z mapkami Green Velo... Aż do Suwałk, gdzie spotkaliśmy pozytywnego rowerzystę jadącego w przeciwną stronę. Obdarował nas mnóstwem papierowych mapek szlaku Green Velo - i uświadomił, że takie mapki są do zabrania lub do kupienia w punktach informacji turystycznej po drodze... A podobno nawet i w Empiku. Polecam zatem zaopatrzenie się w oryginalne papierowe mapki wschodniego szlaku rowerowego. ;)






Bartek rejestrował całą naszą rowerową podróż na endomodno. Jeśli więc planujecie trasę Green Velo pomiędzy Przemyślem a Zamościem i/lub Białymstokiem a Tolkmickiem i chcecie poznać dokładny rozpis kilometrów i przewyższeń - zapraszam na profil Bartka na endomondo.



Na wszelkie Wasze pytania odnośnie szlaku Green Velo na przejechanych przez nas fragmentach na podstawie naszych doświadczeń też chętnie odpowiemy. :) Zapraszam do pisania w komentarzach, na facebooku lub na fotografia.prania@gmail.com


a tu Projekt: poezja i Green Velo.. ;)



Z perspektywy całego wyjazdu doszliśmy do wniosku, że można było posłuchać porad Planety Dzika i niekoniecznie całą trasę przejeżdżać dokładnie wzdłuż szlaku Green Velo... Są fragmenty, które spokojnie można ominąć i nadrobić kilometrów - jeśli mamy jakiś wyznaczony cel, do którego chcemy dotrzeć (tak jak my - Hel). Trasa Green Velo często bardzo kluczy, a niekoniecznie prowadzi przez miejsca, które szkoda ominąć. Sama idea Green Velo jest jednak taka, żeby nie przejeżdżać całego szlaku "na raz", a raczej dokładnie poznać dane Królestwo Rowerowe i okolicę.

Green Velo to wspaniała inicjatywa. Drogi są bardzo różnorodne - od asfaltowych ścieżek wzdłuż drogi, eleganckiego asfalciku zupełnie pustymi terenami, przez szutrowe wyboje i leśne piaski. Z pewnością - Green Velo to bardzo bezpiecznie poprowadzona trasa. Rewelacyjne są Miejsca Obsługi Rowerzystów. :) Oznaczenie szlaku też jest bardzo dobre.

Klaudia, którą poznaliśmy przez serwis warmshowers - o czym jeszcze za chwilę - na stronie Mariana Dudy świetnie opisuje Green Velo od Józefowa do Elbląga, polecam przeczytać jeśli planujecie jechać tym fragmentem szlaku.






Co jeść podczas wyprawy rowerowej?


Przez pierwsze dni naszej podróży bardzo szybko robiłam się głodna. Takim strasznym głodem z wyczerpania wysiłkiem. I batony wtedy niespecjalnie pomagały. A jak człowiek głodny to trudno dawać z siebie wszystko na rowerze... Na MOR'-ze w Borze ;) przeszukiwałam internet - i znalazłam fantastyczne porady jak odżywiać się podczas rowerowej wyprawy - bardzo polecam! Odkąd zaczęliśmy na śniadanie jeść owsianki (roboczo nazywane paszą, z dodatkami urozmaicającymi smak - słodkie banany i sezonowe świeże truskawki sprawdzały się znakomicie!) problem wiecznego głodu zniknął! Do przekąszenia morele, gorzka czekolada, batony musli. Dłuższe przerwy na kanapki i jeszcze dłuższe na obiady z turystycznego garnka na kuchence gazowej. I było super. Stałam się ekspertem w wymyślaniu potraw z kuskusu, szybko gotującego się makaronu i płatków ryżowych (to akurat nie był najlepszy pomysł...) z dodatkami kabanosa, suszonych pomidorów (takich nie w słoiku, a w opakowaniu plastikowym, bez zalewu - wspaniała sprawa jako dodatek!), fasoli, krojonych pomidorów i ciecierzycy z puszki... Żółty ser i przyprawy (głównie przeróżne zioła, no i pieprz) dodawały potrawom prawdziwej wykwintności. Ach, jak taki obiad w drodze smakuje... Doznania nie do powtórzenia... :)


Warto też raz za czas zaszaleć i zjeść coś w dobrej restauracji.

Wzdłuż szlaku Green Velo polecamy do jedzenia:

  • w Suwałkach Przystanek Rozmarino (ul. Kościuszki 75) - polecany przez koleżankę z Suwalszczyzny. Miejsce w Suwałkach kultowe. Przepiękny wystrój, niepowtarzalny klimat. Pyszna pizza. :)
  • w Bartoszycach Restaurację u Świętego Mikołaja (ul. Poniatowskiego 4) - wystrój i potrawy w stylu ukraińskim. Świetni kelnerzy w ukraińskich wdziankach. Jedzenie korzystne cenowo i naprawdę bardzo smaczne!



Gdzie spać w trakcie rowerowej podróży?






Jeśli wybieracie się na rowerową wyprawę z sakwami a jeszcze nie macie konta na warmshowers.org - koniecznie nadróbcie zaległości! To taka rowerowa wersja couchsurfing.com. Poza tytułowym ciepłym prysznicem warmshowers zapewnia przede wszystkim poznanie wspaniałych ludzi dzielących z nami rowerową pasję, ale także miejsce do spania w domu gospodarzy lub miejsce na rozbicie namiotu w czyimś ogródku, często też możliwość przeprania ubrań, wsparcie w rowerowych naprawach w drodze, no i zrozumienie typowych problemów sakwiarza... ;) Fantastyczna inicjatywa, bardzo inspirująca do kolejnych rowerowych podróży.

Rower naprawdę otwiera drzwi. Warto z tego skorzystać! Po drodze (dokładnie to podczas przeprawy przez rzekę przy ujściu Wisły) spotkaliśmy dziewczynę, która sama na rowerze przejechała całe Green Velo i kierowała się wzdłuż morza do Kołobrzegu. W swojej drodze nocowała głównie w namiocie w ogródkach u ludzi, których po prostu pytała o pozwolenie. My podczas trzech tygodni wykorzystaliśmy taką możliwość dwa razy. Myślę, że warto zebrać się na odwagę i po prostu skorzystać z prostej pomocy ludzi spotykanych w naszej rowerowej drodze. Dobra lekcja z otwartości. :)

Nocleg w namiocie "na dziko" to też ciekawa opcja - ale przed rozbiciem namiotu tuż przy granicy kraju warto się zastanowić... ;)






Oczywiście pozostaje nocleg na płatnych campingach w namiocie oraz w wersji podróży bez namiotu - na prywatnych kwaterach, w pensjonatach, hostelach, hotelach... Wzdłuż szlaku Green Velo powstaje coraz więcej miejsc gdzie można przenocować. My (w czerwcu) wyszukiwaliśmy takich miejsc do spania na bieżąco - i bez problemu wszędzie były wolne pokoje. W sezonie wakacyjnym sprawa może jednak wyglądać inaczej, warto więc być może wcześniej zarezerwować sobie nocleg.


Sprawdzone i polecane przez nas miejsca do spania wzdłuż szlaku Green Velo:


Tykocin, Sokołowska 4, Noclegi "Pod Dębem" - chyba najlepsza miejscówka "pod dachem" na jaką trafiliśmy. Bardzo czysto, schludnie, i po prostu - ładnie. Właściciele sympatyczni i pomocni. :)

Wroceń 44, pole namiotowe "Przystanek Biebrza" - tuż nad samą Biebrzą, absolutnie przepiękne miejsce





O czym jeszcze warto pamiętać podczas kilkudniowej wycieczki na rowerze?



Koniecznie - o ćwiczeniach rozciągających!

Odkąd podczas drogi wieczorami zaczęłam robić krótkie ćwiczenia rozciągające mięśnie - kolejnego dnia jechało mi się znacznie lepiej. ;) My wybieraliśmy "na wyczucie" coś z zestawu ćwiczeń dla biegaczy - Rozciąganie z Marszałkiem. Sprawdzało się. ;)







Macie jeszcze jakieś pytania, wątpliwości, sugestie? Porady, którymi chcecie się podzielić? Zapraszam do pisania w komentarzach, na facebooku lub na fotografia.prania@gmail.com. :)




Komentarze

  1. Bartek nie ma podglądu mapy na endomondo ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz!
      Zaraz powiem mu żeby włączył podgląd.. ;)

      Usuń
    2. Poprawione, mapy z czerwca są widoczne ;)

      Usuń
  2. Bielizna termoaktywna to chyba na noc i chłodne dni. W papmersie w ciepłe dni jeździmy bez majtek! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słyszałam że tak się powinno jak piszesz ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.