Przejdź do głównej zawartości

Las śpiewał

Najpierw było cicho i ciemno. Strach i gwiazdy.
Potem zaczęło się rozjaśniać i las nucił pierwsze nieśmiałe piosenki.

Las śpiewał.




Wytrwała droga pod górę, żwawym rytmem, w błocie, przy ptasim śpiewie. Chciałam nakręcić komórką, a nagrałam w głowie.
Polana o falujących trawach, jakby traw połonin. Ciepły wiatr, cudowna świeża rześkość letniego poranka.
Inne zapachy w ciemnościach i inne o poranku.



Tej nocy nie spałyśmy wcale. Ekipa wyjazdowa wykruszyła się ze strachu przed burzą. Zostałyśmy z Alą i Renią we trzy. Destynację z Babiej Góry zmieniłyśmy na bezpieczniejszy Gorc. I tak ruszyłyśmy z Krakowa w środku nocy w stronę Rzek. A z mrocznych Rzek prosto na Gorc przez ciemny, groźny las...
 Dziewczyńska wyprawa na wschód słońca. 










A gdy już każda z nas w duchu westchnęła z zawodu że nic spektakularnego dziś nie zobaczymy...

Zjawiskowy spektakl chmur i ognistej kuli nas zaskoczył.


W dali zarys Tatr. Niewidoczność Babiej Góry, gdzie miała szaleć burza.
Pojedyncze błyski burzowe w dali.
Płynące mgły wśród zadrzewionych pagórków.


































Śniadanie na górskiej polanie. Trawy falowały jak morze. Igraszki i pogrywanie porannego słońca. 
Gorzka, mocna kawa szybko stygła.

Dziewczyńskie rozmowy. Taka ciekawość siebie. Zaciekawienie i zrozumienie.

Ptasi świergot i obsiadające owady. Poranne słońce i krótka drzemka.  
Power nap na drewnianej ławce.






więcej wschodów słońca,
więcej Gorców


jeszcze więcej zdjęć

Gorc sierpniowy i Gorc zimowy



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tatry nie pytają, Tatry przyjmują

Kościelec w sierpniu. W czwartek. Rozległe przestrzenie gór. Znajomo, w Wysokich Tatrach jak w domu. Wróciłam na Kościelec po czterech latach. Ponowne samotne wejście. Nabrzmiały sierpień, rozkwitły halą na fioletowo. Chmury wiszą na niebie.  Podsłuchuję ludzi, słucham Maanamu. Czekam aż coś mnie zahaczy. Przeżywam. Doznaję. Istnieję. Różne ludzkie światy. Wchodzę, słucham, mijam. Gdziekolwiek wyjedziesz - spotkasz tam samą siebie.

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...