Przejdź do głównej zawartości

Rysy!

Tego tatrzańskiego lata po Kościelcu i Świnicy przyszedł czas i na Rysy od polskiej strony. :)

2503 m n.p.m. - słowacki wierzchołek widoczny z 2499 m n.p.m. ;)




Ostatnio zamiast na Rysy z Jagodą weszłyśmy na Rycerzową...;) 

Minął jednak ulewny lipiec i z Ewą, z którą zdobyłyśmy już tego lata Świnicę, ruszyłyśmy po kolejny szczyt do tatrzańskiej kolekcji... ;)


Z zaskoczeniem odkryłam, że nad Morskim Okiem byłam dotąd tylko raz w życiu. Lata temu, mając naście lat z rodzicami i kuzynkami. Słynny asfalt do Morskiego Oka nie kojarzył mi się z niczym dobrym... Zaskakujące, ale po zmroku zrobiło się ciemno ;) i długa, asfaltowa droga pośród lasów nabrała grozy. Wieczorny deszcz, bujna roślinność, nieprzebrane, ciemne głębiny lasu... Mimo, że asfaltowa droga dłużyła się i nużyła, było dużo lepiej, niż się spodziewałam.

Nocleg równie zaskakująco komfortowy w Gazdówce przy Schronisku nad Morskim Okiem. Klimaty ludzi w Tatrach Wysokich. Jedni planowali ruszyć już o czwartej nad ranem na Rysy, inni szykowali się do wspinaczki na Mnich. Wspinaczka wysokogórska jest czymś niepokojąco pociągającym... Słucham historii i serce bije szybciej, wyostrzam słuch i wyobraźnię. Wspinanie się  po górskich skałach  bez pomocy łańcuchów i wyznaczonego szlaku tak odległe, a tak fascynujące w swym wyobrażeniu... Póki co jednak sączyłyśmy na jedynej suchej ławeczce nasze kasztelany,  gdy z czerni nieba wyłaniały się kolejne gwiazdy. Cisza gór. Podekscytowanie czekającym nas nazajutrz wyzwaniem. Morskie Oko ginęło w ciemnościach.  Na niebie Wielki Wóz, Kasjopeja - sami znajomi!


Rano na szybko pochłonięte przygotowane poprzedniego dnia kanapki, wybornie smakująca kawa z proszku z widokiem na jezioro i piękną pogodę. Jakoś 6:30 ruszyłyśmy.








Było cudownie i zachwycająco. Zabawa zaczęła się razem z łańcuchami. Takie wspinanie się z pomocą oparcia na łańcuchach, świadomość bycia tak wysoko, w tak niesamowitym i jednak nie dla każdego dostępnym miejscu... To coś, co przyciąga jak magnes. Widoki zapierające dech.

Choć jednak mam poczucie, że jest wiele ładniejszych szlaków w Tatrach Wysokich od tego na Rysy. ;)

Dumne najwyższe polskie 2499 m n.p.m. zdobyłyśmy usatysfakcjonowane, choć z pewnym poczuciem niedosytu... Serio, to już koniec, naprawdę to już szczyt?! ;)


Niemal równe trzy lata minęły od naszego wejścia na Rysy od słowackiej strony. Wtedy na to końcowe podejście granią polskim szlakiem patrzyłam ze szczytu z niepokojem, ale i z nutką zazdrości i fascynacji... Oj, chciałabym!

No i stało się, Rysy od polskiej strony zostały zdobyte! ;)
Coś wspaniałego.

































Akcja: Lato 2018 w Tatrach Wysokich (i nie tylko) ;)


Kościelec (2155 m n.p.m.)

Świnica (2301 m n.p.m.)

Rysy (2499 m n.p.m.)

Rohacze: Ostry (2088 m n.p.m.) i Płaczliwy (2125 m n.p.m.)

Szpiglasowy Wierch (2172 m n.p.m.)

a to wszystko zaczęło się rok wcześniej na Orlej Perci...

Komentarze

  1. Achhhhh
    Jaki spokój
    Jeziora wpatrzone w niebo
    Achhhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pięknie powiedziane: "Jeziora wpatrzone w niebo"...
      takie właśnie były.. :)

      Usuń
  2. Kurczę. I zazdrość, i podziw. Jednak podziw zwycięża :D Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tatry nie pytają, Tatry przyjmują

Kościelec w sierpniu. W czwartek. Rozległe przestrzenie gór. Znajomo, w Wysokich Tatrach jak w domu. Wróciłam na Kościelec po czterech latach. Ponowne samotne wejście. Nabrzmiały sierpień, rozkwitły halą na fioletowo. Chmury wiszą na niebie.  Podsłuchuję ludzi, słucham Maanamu. Czekam aż coś mnie zahaczy. Przeżywam. Doznaję. Istnieję. Różne ludzkie światy. Wchodzę, słucham, mijam. Gdziekolwiek wyjedziesz - spotkasz tam samą siebie.

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...