Przejdź do głównej zawartości

Świnica. Jesteśmy mgłą

Ciepło krakowskiego wieczoru zaskoczyło. Tramwaje głośno mknęły po torach, samochody rozświetlały czerwcowe ciemności. Ciepło miasta, trochę lepkie i betonowe. To zupełnie inne powietrze od tego w górach: rześkiego i mglistego.

Mgła była wszędzie. Otaczała z każdej strony. Wdzierała się we włosy, chłodziła ramiona, osiadała na powiekach. 
Jakbyśmy wszyscy byli mgłą.








Świnica to był kolejny symbol. Kultowe miejsce. Od dawna.
Od zobaczenia lata temu tego zdjęcia:


Marzyła mi się Świnica. Urosła mi w głowie do rangi Szczytu Trudnego Do Zdobycia. Wymagającego. Ekspozycyjnego, z wejściem z łańcuchami. I z takim właśnie widokiem jak na powyższym zdjęciu.

Po Orlej Perci i Kościelcu przyszedł czas i na nią.

Przepiękna to była droga. Przesycona rozmowami i radością z bycia w górach. Zachwytem i głębią refleksji. ;)

Po niecałym tygodniu - drugie podejście na Świnicką Przełęcz. Zupełnie inne wrażenie niż poprzednio - nie być samemu w górskiej pustce. Tym razem mgła rozsiadała się też nieco inaczej, oddawała przejrzystość dolinom i unosiła się wśród wysokich szczytów.
Panowała niezmiennie.








Bycie w niebie. Upragnione, wymarzone 2301 m n.p.m. zdobyte.

Wielka satysfakcja.

Choć i pewien brak... Bo Świnica była dla mnie tożsama z widokiem na niebieski staw i potęgę gór wokół. Tożsama z widokową ekspozycją.
A my w najlepszym momencie widziałyśmy tyle:



Nie umniejsza to radości z bycia w górach ;), motywuje jednak do powrotu w to miejsce... Może tym razem od strony Zawratu, gdy tylko będzie można znów chodzić tamtym szlakiem?


Tym razem powędrowałyśmy przez Liliowe na Kasprowy, wracając przez Dolinę Gąsienicową do Kuźnic, chłonąc atmosferę mglistych krajobrazów...


















Komentarze

  1. Z przyjemnością oglądałam zdjęcia w tym wpisie. Uwielbiam polskie góry i ten klimat.

    OdpowiedzUsuń
  2. W Tatrach nawet w niepogodę jest pięknie, ale mam nadzieję na jakiś spektakularny zachodzik na Świnicy w tym roku ;). P.S. Świetne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachód słońca na Świnicy.. to jest myśl! ;>
      I w niepogodę góry cieszą... ale co to za radość, gdy i pogoda sprzyja! ;)


      P.S. Dzięki! ;)

      Usuń
  3. Na Świnicy nawet mgła jest wyjątkowa! :-) a zdjęcia przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za dzielenie się wrażeniami. Obecnością w cudownych miejscach. Dzięki Twojej wrażliwości - k a ż d e miejsce staje się cudem. Świadczą o tym Twoje ZDJĘCIA i TEKSTY. Czuję się w nich prawdę. Nie zmień tego. Niech żadna miłość własna (ani cudza ) nie zmieni tej Twojej uczciwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz, te piękne słowa i motywację do dalszego tworzenia.. dziękuję. Bardzo cieszę się, że poruszam tak wrażliwe struny duszy... :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.