- parafrazując Stachurę.
Czyli tydzień wśród najpiękniejszych fiordów Norwegii!
25-31 sierpnia 2014
Znalezienie norweskiego prania to prawdziwe wyzwanie...
przyczajone pranie |
...czasem więc pozostaje rozwiesić je samemu ;)
w Voss |
Norwegia, choć straszy cenami, myślę, że jest doskonałym krajem na niskobudżetowy trekking z plecakiem, namiotem i palnikiem. (Pomysły na tanią norweską wyżerkę tutaj). Czystą wodę do gotowania nie trudno znaleźć, podobnie jak i liczne darmowe, doskonale wyposażone toalety. ;) Norwegia to prawdziwy raj dla człowieka żyjącego pod namiotem... Oczywiście dzięki Allemansrätten. Jest to skandynawskie prawo dostępu do korzystania z natury. Namiot więc można rozbić w każdym miejscu oddalonym od zabudowań o co najmniej 150 m.
nocleg w namiocie... |
...z takimi widokami wieczorem... |
...a takimi rano |
toalety wszechdostępne |
Korzystając więc z tych norweskich wygód napawaliśmy się widokiem skalistych gór wyrastających wprost z morza, jeździliśmy stopem pomiędzy fiordami i promem po fiordach, weszliśmy pod wodospad (jak w Estonii i jak Muminek z Włóczykijem w poszukiwaniu ametystów) i wdrapaliśmy się na Język Trolla. Spaliśmy nad jeziorem i nad morzem, obok elektrowni wodnej i domu kultury, w lesie i w górach. Pogoda sprzyjała nam wyjątkowo - w zazwyczaj deszczowym rejonie radośnie świeciło dla nas słońce. Przepiękny, norweski tydzień...
pod wodospadem w Northeimsund |
Northeimsund |
w drodze na Język Trolla... |
Trolltunga! |
elektrownia wodna w Tyssedal |
Tyssedal |
Jadąc w stronę Trolltunga wybraliśmy drogę krótszą na mapie (przez Northeimsund) - którą jak się okazało do Tyssedal nikt nie jeździł. W efekcie łapaliśmy autostop dość długo, po parę kilometrów do przodu. Ale widoki Hardangerfjord wynagradzały nawet długie czekanie...
Wszyscy nasi podwoziciele świetnie mówili po angielsku, a niektórzy nawet po polsku ;). Mieszkańców Norwegii zapamiętamy jako życzliwych i pomocnych ludzi, a ich kraj jako bardzo czysty i zadbany. Tak po prostu wygodny do życia... Co ciekawe zatrzymywało się na nasze autostopowe kartki wiele kobiet, także starszych, jak i matek z dziećmi - co niespotykane i wyjątkowe wobec moich wcześniejszych autostopowych doświadczeń... ;)
okolice Kinsarviku |
aż dziw, że w Norwegii taki nieład się wkradł ;) |
Wracaliśmy w stronę Bergen drogą dłuższą, ale częściej uczęszczaną na dalsze odległości, przemierzając fiord promem z Kinsarviku do Kvanndal. Prosto z promu przesiedliśmy się do... kabrioletu. Poza wcześniejszą przejażdżką autem na prąd (!) był to jeden z ciekawszych środków naszego norweskiego transportu. ;)
W znanym ze sportów ekstremalnych Voss zobaczyliśmy trolla w całej okazałości (a nie tylko jego język ;) ) i nalot paralotniarzy...
Voss |
a poranki takie błogie... |
I ruszyliśmy do Bergen...
Norwegia, ach, Norwegia!...
Więcej jej na zdjęciach moich i Bartka.
tak mniej więcej biegła nasza norweska autostopowa trasa |
Komentarze
Prześlij komentarz