Przejdź do głównej zawartości

Szlakiem kwitnących akacji

Mikrowyprawa. Wyczekane bycie w rowerowej drodze. Upragniony nocleg w namiocie, w dziczy i zieleni nad rzeką. Wyszarpana w deszczowej pogodzie majówka końcem maja.



Kwitnącymi akacjami obrośnięte drogi. Akacje przy krakowskiej ulicy Kazimierza nad Wisłą. Akacje przy asfaltowym stromym widokowym zjeździe za Tyńcem. Akacje nad rzeką trzymające się kurczowo brzegu, zwisające nad  przepaścią wody. Po deszczowych wioskach, nad pierwszymi przydrożnymi makami. Akacje wśród gęstych zarośli małomiasteczkowych osiedli. Łapanie zapachu. Czy wpadnie się w rozgrzane akacjowe podmuchy? Czy mimo pogłębionego wdechu słodki zapach nie dotrze do nozdrzy?



Kwitnące akacje kojarzą się wakacyjnie, beztrosko. Z nadzieją.






W Tyńcu rzepak powoli przekwita.

Starszy pan pośród objeżdżających go, napływających z każdej strony, kolorowych i smukłych, obcisło ubranych rowerzystek na kolarkach.

















Ornitologiczne odkrycia. Rozróżniam już pięknie śpiewającego kosa od szpaka. Szarą wronę od małej kawki. Ptasia strefa i Piotr Horzela. Nowa ptasia pasja.

Nad polami przy Wiśle kołowała sowa. Biegł zając, pasła się sarna.

Przed świtem w namiocie wybudzało zimno i ptasie koncerty.









 To była rowerowa droga z Krakowa do Oświęcimia. 
Głównie wzdłuż Wisły. 
Łącznie 102 km.






Komentarze

  1. Piękne rozcięcia erozyjne w lesie, strasznie lubię taki leśny klimat z krajobrazem, który nie jest płaski.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.