Mikrowyprawa. Wyczekane bycie w rowerowej drodze. Upragniony nocleg w namiocie, w dziczy i zieleni nad rzeką. Wyszarpana w deszczowej pogodzie majówka końcem maja.
Kwitnącymi akacjami obrośnięte drogi. Akacje przy krakowskiej ulicy Kazimierza nad Wisłą. Akacje przy asfaltowym stromym widokowym zjeździe za Tyńcem. Akacje nad rzeką trzymające się kurczowo brzegu, zwisające nad przepaścią wody. Po deszczowych wioskach, nad pierwszymi przydrożnymi makami. Akacje wśród gęstych zarośli małomiasteczkowych osiedli. Łapanie zapachu. Czy wpadnie się w rozgrzane akacjowe podmuchy? Czy mimo pogłębionego wdechu słodki zapach nie dotrze do nozdrzy?
Kwitnące akacje kojarzą się wakacyjnie, beztrosko. Z nadzieją.
W Tyńcu rzepak powoli przekwita.
Starszy pan pośród objeżdżających go, napływających z każdej strony, kolorowych i smukłych, obcisło ubranych rowerzystek na kolarkach.
Ornitologiczne odkrycia. Rozróżniam już pięknie śpiewającego kosa od szpaka. Szarą wronę od małej kawki. Ptasia strefa i Piotr Horzela. Nowa ptasia pasja.
Nad polami przy Wiśle kołowała sowa. Biegł zając, pasła się sarna.
Przed świtem w namiocie wybudzało zimno i ptasie koncerty.
To była rowerowa droga z Krakowa do Oświęcimia.
Głównie wzdłuż Wisły.
Łącznie 102 km.
Piękne rozcięcia erozyjne w lesie, strasznie lubię taki leśny klimat z krajobrazem, który nie jest płaski.
OdpowiedzUsuń