Przejdź do głównej zawartości

Kioski świata

4 czerwca 2015

Podczas naszej "chorwackiej czerwcówki" przejazdem (nadgorliwym) zahaczyliśmy też o Bośnię i Hercegowinę. No i pranie jest, proszę bardzo:

nawet z flagą w tle!


Cóż w tej Bośni i Hercegowinie zdążyliśmy jeszcze zrobić, poza powyższą fotografią prania?



Zjedliśmy (dla mych towarzyczy podróży - pierwszego w życiu) bałkańskiego burka! Aach, dla smaku prawdziwego burka warto choć na chwilę znaleźć się na Bałkanach...

co prawda nie w BUREK KING (sic!),
a w przydrożnej piekarni...
aaale, był to wyborny burek!


W spiekocie upalnego dnia przyjrzeliśmy się tajemniczym posągom na wzgórzu...


później okazało się, że jest to pomnik ofiar faszyzmu


Zobaczyliśmy domy-flagi...




Zachwycaliśmy się niespodziewanym widokami wzdłuż naszej drogi... Soczystą zielenią, rzekami wijącymi się wśród pęków drzew, domkami jak zapałki, zapierającą dech przestrzenią...

najpiękniej!





Dumaliśmy nad historią przygranicznych, umierających kiosków...

Dlaczego kioski powstały, a teraz nie działają?
Zarówno w Bośni...

...jak i w rodzinnym mym mieście?

wymarłe kioski na mym osiedlu...

...czekają na Nowe Życie



Ach, no i oczywiście: kupiliśmy pierwszy w kolekcji mojego Taty ołówek z Bośni i Hercegowiny! (To może wyjaśniać, skąd moja pasja robienia zdjęć praniu w każdym odwiedzonym państwie...)


Jak widać - krótka, ale intensywna była ta nasza bośniacka przejazdówka. Zdecydowanie nabraliśmy apetytu na więcej, więcej, więcej...


A jak na razie - więcej zdjęć z Bośni i Hercegowiny: tutaj.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tatry nie pytają, Tatry przyjmują

Kościelec w sierpniu. W czwartek. Rozległe przestrzenie gór. Znajomo, w Wysokich Tatrach jak w domu. Wróciłam na Kościelec po czterech latach. Ponowne samotne wejście. Nabrzmiały sierpień, rozkwitły halą na fioletowo. Chmury wiszą na niebie.  Podsłuchuję ludzi, słucham Maanamu. Czekam aż coś mnie zahaczy. Przeżywam. Doznaję. Istnieję. Różne ludzkie światy. Wchodzę, słucham, mijam. Gdziekolwiek wyjedziesz - spotkasz tam samą siebie.

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...