Wrażenie pustki.
Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.
Spokój. Pokój. Te skały na nic nie muszą się wysilać. Po prostu są. Moje zmęczenie a stałość, niezmienność w trwaniu tatrzańskich miejsc. Kontrasty.
Nic nie trzeba. Kosodrzewinę nie wzruszają szalone podmuchy wiatru. Trwa. Najzwyczajniej i najprościej.
Nasycać się tym spokojem natury. Tą pustką wśród Tatr.
Ciszą. Niewzruszeniem. Pewnością.
Trwaniem wbrew wszystkiemu, wbrew wystawianiu na trudne warunki pogodowe, lawiny, noce i ciemności, śnieżne nawałnice. Natura trwa.
Było takie pojęcie na języku polskim w liceum dotyczące oddawania przez krajobraz stanu psychicznego człowieka.
Chciałabym, żeby stan psychiczny oddawał ten krajobraz. Ten spokój.
Ten pokój i ciszę.
Łagodną akceptację rzeczywistości.
W górach byłem mnóstwo razy, jest to najlepsze miejsce na ziemi :) Zdjęcia wykonałeś po prostu perfekcyjnie :)
OdpowiedzUsuń___
prezent dla gołębiarza