Przejdź do głównej zawartości

sLOVEnia! czyli niemal dwa tygodnie w miasteczku skuterów i spasionych kotów

marzec-kwiecień 2014

Koper - istny raj dla prawdziwego fotografa prania!









...a to jedynie wybrani przedstawiciele z licznego grona fotografii prania z wąskich uliczek miasta Koper.

Bo to portowe miasteczko to także najbardziej urokliwy labirynt cichych, brukowanych dróżek wśród niskich budynków, ciemnych zaułków, tajemnic ukrytych za niekończącymi się zakrętami... Można tak błądzić i gubić się w tym uliczkowym labiryncie bez końca...








Ale Koper to także port. Największy w Słowenii!
 (bo jedyny)

No i raj również dla wielbicieli palm... ;)



A tak wygląda z wieży...

...Titov trg, główny plac starego miasta Capodistria
główna ulica wśród labiryntu uliczek - Čevljarska
i stare miasto wraz z nowym
Capodistria - czyli "Głowa Istrii". Bo Koper miał okazję być stolicą weneckiej Istrii.

Przewodniki opowiadały, że miasto Koper było kiedyś wyspą - aż do czasu gdy teren obecnego starego miasta nie połączono z lądem rzucając na mieliznę zburzone mury okalające labirynt uliczek.


Podejrzewam (i te przypuszczenia potwierdzają mieszkańcy Capodistrii), że w sezonie wakacyjnym miasto zmienia swoje oblicze... Ale początkiem kalendarzowej wiosny wśród odrapanych budyneczków było błogo spokojnie. Puste i kręte ulice kusiły do poddania się plątaninie cichych zaułków i zagadkowych zakrętów. 



Najczęściej spotykani mieszkańcy Koper: grube koty.
I nieodłącznie towarzyszące im skutery przecinające ciszę zaspanego miasta, szybko śmigające po labiryntowych drogach.

oficjalny...
...i nieoficjalny symbol Capodistrii
W pobliskiej Izoli wymarzony czas na wzgórzu (gdzie szpital i Univerza na Primorskem) wśród oliwkowych drzewek, przy muzyce Romantyków Lekkich Obyczajów i słońcu, z pięknym widokiem na Koper.





 Do słoweńskiej Istrii, poza Koper i Izolą, należy też cudowny Piran i kurortowe Portorož - miejsce tanich wakacji dla włoskich turystów. Miasteczko bez urokliwych uliczek starego miasta, za to z betonowymi plażami i barami pełnymi kolorowych drinków. Morze, słońce, marcowe dni gorące - a dla Słoweńców to jeszcze ciągle winter time. ;)


"winter time" in Portorož ;)




 Słoweńskie wybrzeże - bardzo polecam! Szczególnie w marcu ;)


Karolina

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tatry nie pytają, Tatry przyjmują

Kościelec w sierpniu. W czwartek. Rozległe przestrzenie gór. Znajomo, w Wysokich Tatrach jak w domu. Wróciłam na Kościelec po czterech latach. Ponowne samotne wejście. Nabrzmiały sierpień, rozkwitły halą na fioletowo. Chmury wiszą na niebie.  Podsłuchuję ludzi, słucham Maanamu. Czekam aż coś mnie zahaczy. Przeżywam. Doznaję. Istnieję. Różne ludzkie światy. Wchodzę, słucham, mijam. Gdziekolwiek wyjedziesz - spotkasz tam samą siebie.

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...