Przejdź do głównej zawartości

Wietrzna i mroźna Praga Północna

1.02.2014 

Zimne pranie prosto z Pragi:



Tajemnicza i intrygująca od dawna warszawska Praga... Dziś nastąpiło nasze pierwsze bliskie spotkanie z nią. Mimo przeszywającego chłodu, bezwzględnego wiatru i przedzierania się przez bocznochodnikowe kopce śniegu było to bardzo sympatyczne nawiązanie nowej znajomości.



Wysiadamy z pędzącego autobusu przy Ząbkowskiej.
Pierwsze, przypadkowe doświadczenie: Bazar Różyckiego. Takie trafienie w sedno tutejszej codzienności, dla nas niezwyczajnej, no bo nie naszej. Chłonęliśmy klimat miejsca na całego.
 


Potem polecone wcześniej przez warszawiankę Olę (dzięki! :) ) i skrupulatnie wyszukane przez nas na mapie praskie ulice. Dla mnie najciekawsza z nich to Brzeska.



Stare kamienice, mróz, szyldy, śnieg, murale, wiatr, podwórka...

 

Pogłoski zewsząd zasłyszane obiecywały klimat Pragi, ale było lepiej niż się spodziewałam.
Zachwycająco turpistycznie.

Uwielbiam miejsca ciekawe, nie zatłoczone turystami, gdzie wchodzi się w coś zupełnie codziennego dla mieszkańców, a niezwykłego dla kogoś z zewnątrz. Gdy soczyste życie swoim rytmem toczy się wewnątrz i nie nastawia na sztuczne "turystyczne" przedstawianie się dla osób "nie stąd".




Żeby tak móc przyłapać (nawet i popularne) miejsca na swojej naturalnej zwyczajności... Z warszawską Pragą tego mroźnego sobotniego dnia nam się to udało. :)


Aż dziwnie było tak przechadzać się z mapą, gdy jakoś tak nieturystycznie... ;) Ale w aptekach i budkach telefonicznych chowaliśmy się aby czytać mapę nie przez zażenowanie, a tylko przez nieposkromione, mroźne wichury.



Udało nam się też pytając losowego przechodnia o polecane "gdzie zjeść w okolicy" trafić do Rewersu przy/w (?) Bibliotece Uniwersyteckiej (świetny budynek obrośnięty winoroślem!). I ja za naszym przechodniem bardzo polecam to miejsce. Lasagne ze szpinakiem najlepsza w świecie!


już po drodze do Rewersu życzą smacznego ;)


 A później znad przymarzniętej Wisły polecieliśmy w kosmos.



Przepiękne to było... Wgniatające w fotel widoki i wspaniała, prosta opowieść, która różne strzępki wiedzy porządkuje. I przywraca właściwe, a tak rzadko odkrywane proporcje. I to tak niesamowite... I tak bardzo nie-do-pomyślenia wśród codziennego zabiegania.




Podobne uniwersalne życiowe refleksje do tych po pokazie mogli mieć starożytni Grecy, patrząc w rozgwieżdżone niebo... ;)


 Że tyle miejsc w tak niepojęcie olbrzymim wszechświecie. Że przestrzeń tak niezrozumiale nieskończona. A że znamy wszechświat jako kokardę. Że na księżycu Saturna są morza, rzeki, jeziora ciekłego metanu.
Że to tak niewyobrażalnie wyjątkowe, że żyjemy na Ziemi.



Tego dnia moc wszelkich mroźnych warszawskich wrażeń.




No i pociągowy powrót, za 1 zł... 


Stolica zdecydowanie zachęciła nas do kolejnych wizyt i bliższego poznawania się jeszcze w przyszłości.


Do zobaczenia, Warszawo!



tutaj więcej warszawskich zdjęć



...a późnym wieczorem Kraków z powrotem przywitał nas bardzo ciepło ;)



Karolina

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.