Kościelec w sierpniu. W czwartek. Rozległe przestrzenie gór. Znajomo, w Wysokich Tatrach jak w domu. Wróciłam na Kościelec po czterech latach. Ponowne samotne wejście. Nabrzmiały sierpień, rozkwitły halą na fioletowo. Chmury wiszą na niebie. Podsłuchuję ludzi, słucham Maanamu. Czekam aż coś mnie zahaczy. Przeżywam. Doznaję. Istnieję. Różne ludzkie światy. Wchodzę, słucham, mijam. Gdziekolwiek wyjedziesz - spotkasz tam samą siebie.
Najpierw początkiem stycznia. Z tęsknotami za ciepłem, zielenią, z nadzieją na rozgrzanie zmarzniętych kości. Okolice Katanii. Okazało się że chłodu stycznia nawet Sycylia nie jest w stanie ocieplić. Za to sycylijskie przepalone kadry "Ojca chrzestnego" skutecznie rozjaśniały długie zimowe wieczory. Savoca i bar Vitelli. Forza d'Agrò. Castello degli Schiavi przy Fiumefreddo di Sicilia. Sycylijskie smaki tak brzmią . Cytrusy owocują.