Przejdź do głównej zawartości

Włoskie jaskinie


Matera. "Miasto w kamieniu wykute".






Słońcem gorący dzień powoli nabiera rozpędu. Spojrzenie przed szparę w zamkniętych drzwiach ze starych desek. Błyski słońca i jakiś miejscowy rozgardiasz wśród traw. Zapach wspomnienia z wakacji na wsi. Szare deski stodoły z zielonym mchem. Zaglądanie do środka stodoły przez szpary między tymi starymi deskami. Tańczący w słońcu kurz. Tajemniczo ciemne wnętrze z błyskami światła. Góry i morza, otchłanie zboża i wysokie konstrukcje ze słomianych belek. Niebezpiecznie, tajemniczo, niedostępnie. Świat Dorosłych Ludzi który oni wcale nie traktowali jak intrygującą zabawę.

Ciekawe, że w podróżach spotykam te doznania z dzieciństwa. Na innych kontynentach, w dalekich i obcych krainach - zapachy z wakacji u babci na wsi. Która poza Polskę nigdy nie wyjechała. 










































Drzewa jak baobaby. Na rondzie nowej Matery i na tle płonącego nieba. 
Powrót pociągiem do Bari.
Jak sawanna o gorącym zachodzie słońca te włoskie stepy..







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tatry nie pytają, Tatry przyjmują

Kościelec w sierpniu. W czwartek. Rozległe przestrzenie gór. Znajomo, w Wysokich Tatrach jak w domu. Wróciłam na Kościelec po czterech latach. Ponowne samotne wejście. Nabrzmiały sierpień, rozkwitły halą na fioletowo. Chmury wiszą na niebie.  Podsłuchuję ludzi, słucham Maanamu. Czekam aż coś mnie zahaczy. Przeżywam. Doznaję. Istnieję. Różne ludzkie światy. Wchodzę, słucham, mijam. Gdziekolwiek wyjedziesz - spotkasz tam samą siebie.

Wzdłuż nadbałtyckich krajów: Litwa-Łotwa-Estonia i ich stolice

6-19.08.2013 Wileńskie pranie: Cudowna, leniwa podróż przez nabałtyckie kraje... Wiele wrażeń, odkryć i mnóstwo radości. widok spod wieży Giedymina na stare miasto Wilna (zdj. Bartka) Na początek opowieści parę praktycznych informacji...

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...