Przejdź do głównej zawartości

Spełnianie bieszczadzkich marzeń

6-8 marca 2015


W Bieszczady jedzie się raz - później się już tylko wraca...

Góry, które nieustannie inspirują. Zachwycają za każdym razem. Powroty wciąż i wciąż, po kolejne spełnione bieszczadzkie marzenia.
Po listopadowych mgłach przyszedł upragniony czas na połoniny całe w śniegu...


"pranie" (celowo w tle - brzozy)
z najdalej wysuniętej na południe zamieszkałej miejscowości w Polsce...



i "pranie" z Bacówki pod Małą Rawką


czy może być piękniej niż w Bieszczadach?...



a po drodze w Bieszczady - wiszący most

(zdjęcie Bartka)



były nad Połoniną Wetlińską słońca wschody...


(zdjęcie Bartka)

...i zachody

a w ciągu dnia pogoda najlepsza z możliwych

Wieczory były pełne intelektualnych doznań i poszerzania historyczno-polityczno-lingwistycznych horyzontów, jak i poznawania słowackich piosenek i słowackich możliwości przyswajania etanolu.

bacówka pod Rawkami i księżycem (zdjęcie Bartka)


(zdjęcie Bartka) - w drodze na Tarnicę


Połonina Wetlińska

Połonina Wetlińska (zdjęcie Bartka)

w drodze na Tarnicę


Brakuje słów do opisania piękna i mnogości zachwytów nad tym niezwykłym miejscem i wyjątkowym czasem.

Niech więc trwa cisza ośnieżonych połonin, a do obejrzenia zimowych bieszczadzkich zdjęć zapraszam tutaj.



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nad Bergen zbierają się chmury...

29-30 sierpnia 2014 Co nie jest tam rzadkim zjawiskiem. Morze granatowieje, a wiatr pachnie wyczekiwaniem.   I już po chwili  rozkwitają parasole, mokną drewniane uliczki Bryggen . Nic więc dziwnego, że o pranie prosto z Bergen trudno... ;) Pozostaje więc zaprezentować pranie z norweskiego Voss : W Voss, po dłuuugim wyczekiwaniu, zatrzymała się dla nas przemiła pani, typowo po norwesku ceniąca bliski kontakt z dziką naturą, szczęśliwie dla nas jadąca prosto do Bergen. Namiot rozbiliśmy w lesie na górze Fløyen , nieopodal farmy trolli i platformy widokowej. Wieczorem więc do nasycenia oczu można było wpatrywać się w miasto malowane światłem na wodzie ...

Psychizacja krajobrazu

Wrażenie pustki. Lodowaty wiatr, który rozpalał policzki. Kiedy wstrzymywał swą szaloną gonitwę nastawała zupełna Cisza. Biały bezkres. Wyłaniające się z mlecznego powietrza srogie, surowe skały. Kontrasty. Bieli śniegu z ciemną zielenią kosodrzewiny. Jaskrawych ubrań i plecaków z monotonią i stałością krajobrazu. Lodowato zimnych dłoni z gorącym zachwytem w sercu. Kontrasty. Lekki puch śniegu i siła górskich skał.

Literackie wędrówki z Olgą Tokarczuk

Wśród zakurzonych książek w osiedlowej bibliotece znalazłam cienki zbiór trzech opowiadań. Miałam jakieś 14 lat i dałam się porwać. Dziwny świat, metaforyczny i wciągający. Życie we wnętrzu - szafy, hotelu, gry. Można wejść, i wcale nie chce się wychodzić. Szkatułkowość świata.